Turcja oskarżona o piractwo lotnicze

Turcja oskarżona o piractwo lotnicze

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. EPA/CEM OKSUZ/ANADOLU AGENCY TURKEY) 
Zmuszenie do lądowania w Turcji syryjskiego samolotu było aktem "piractwa lotniczego" - ocenił minister transportu Syrii. MSZ zapewnia, że na pokładzie nie było broni, żąda od Ankary zwrotu całego ładunku i oskarża Turcję o "wrogie zachowanie".

"Syryjski rząd domaga się od władz tureckich, by zwróciły całą zawartość samolotu w nienaruszonym stanie" - napisało MSZ w komunikacie. Zapewniło, że przejęty przez Turcję ładunek nie zawierał żadnego rodzaju broni ani zakazanych towarów.

Syryjski samolot pasażerski lecący z Moskwy do Damaszku został w środę zmuszony do lądowania w Ankarze z powodu podejrzeń o przewożenie sprzętu wojskowego. Resort wie, że "władze (Turcji - red.) przeszukały samolot, znęcały się nad załogą i przez wiele godzin przetrzymywały w niewoli pasażerów". MSZ oskarżył Turcję o "wrogie i karygodne zachowanie" po zatrzymaniu maszyny.

"To dodatkowa oznaka wrogiej polityki prowadzonej przez rząd (premiera Recepa Tayyipa - red.) Erdogana, który przyjmuje (rebeliantów - red.) i bombarduje terytorium syryjskie" - napisano w komunikacie. "Był to akt piractwa lotniczego niezgodny z porozumieniami o lotnictwie cywilnym" - powiedział minister Mahmud Ibrahim Said, cytowany przez libańską telewizję al-Manar.

"Tureckie władze napadły na załogę"

Szefowa państwowych linii lotniczych Syrian Arab Airlines twierdzi, że "tureckie władze napadły na załogę przed wydaniem pozwolenia na wystartowanie samolotu z lotniska w Ankarze". Aida Abdel Latif nie sprecyzowała, o jaką formę agresji chodziło. Powiedziała, że do napaści doszło, gdy załoga "odmówiła podpisania dokumentu, w którym stwierdzono, że samolot lądował awaryjne". - To tureckie samoloty wojskowe zmusiły samolot do lądowania, bez wcześniejszego ostrzeżenia pilota - dodała Latif. Jej zdaniem tureckie myśliwce były tak blisko, że "mogło dojść do wypadku".

"Dwóch pasażerów zostało pobitych"

- Samolot nie przewoził żadnych nielegalnych materiałów. Po inspekcji stało się jasne, że były tam cywilne pakunki ze sprzętem elektrycznym, który może być transportowany i który został oficjalnie zarejestrowany - zapewniła szefowa linii.

Jedna ze stewardes Szirin Azis powiedziała kanałowi Russia Today, że dwóch pasażerów oraz dwóch członków załogi "zostało pobitych i zmuszonych do podpisania papierów".

Co było w ładowni?

Turecka państwowa telewizja TRT podała, że na pokładzie Airbusa A320 znajdował się wojskowy sprzęt łączności. Dziennik "Yeni Safak" twierdzi, że w 10 kontenerach przewożono m.in. odbiorniki radiowe, anteny i "urządzenia, które są uważane za części rakiet". Ani telewizja, ani gazeta nie podały, z jakich źródeł pochodzą te informacje.

Minister spraw zagranicznych Turcji Ahmet Davutoglu powiedział jedynie, że ładunek samolotu zawierał "elementy, które są w przypadku lotów cywilnych nielegalne".

Rosyjskie media, powołując się na źródło w krajowej agencji handlu bronią, twierdzą, że w samolocie nie było rosyjskiej broni.

Tureckie myśliwce zmusiły w środę samolot towarzystwa Syrian Arab Airlines do lądowania w Ankarze. Po ośmiu godzinach airbus z 37 pasażerami odleciał z Ankary bez ładunku i o godzinie 4 czasu polskiego wylądował w Damaszku.

Według mediów tureckich władze zatrzymały samolot, bo podejrzewały, iż na pokładzie może znajdować się broń ciężka przeznaczona dla reżimu syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada. Od półtora roku siły Asada walczą w Syrii z rebelią antyrządową, a Rosja w tym konflikcie wspiera syryjskiego prezydenta. Władze Turcji uważają, że Asad powinien oddać władzę.

Napięcie na linii Turcja-Syria

Napięcia między Turcją i Syrią bardzo się zaostrzyły, gdy 3 października z terytorium Syrii ostrzelana została turecka miejscowość przygraniczna Akcakale. Turcy ostrzelali w odpowiedzi cele w Syrii. Sporadyczna wymiana ognia trwała jeszcze przez sześć dni.

Turecki minister energetyki Taner Yildiz poinformował, że przed tygodniem Syria wstrzymała import energii elektrycznej z Turcji z powodu uszkodzenia jego sieci zasilającej podczas trwającego konfliktu. Yildiz zapewnił, że jego kraj jest gotów wznowić dostawy, jeśli Syria zwróci się z taką prośbą.

Ankara dostarcza swojemu sąsiadowi ok. 20 proc. energii elektrycznej.

zew, PAP