Zadłużenie miasta, podzielonego do listopada 1989 roku, znacznie wzrosło po zjednoczeniu Niemiec w 1990 roku i przeniesieniu stolicy z Bonn do Berlina. W roku 1995 zadłużenie stolicy wynosiło 20 mld euro, by w końcu 2002 roku osiągnąć zawrotną sumę 46 mld euro.
Skąd wzięły się te długi? Zdaniem ekspertów są to koszty zjednoczenia Niemiec i koszty rezygnacji z subwencji dla Berlina Zachodniego - do lat dziewięćdziesiątych zachodniej enklawy w bloku komunistycznym.
System administracyjny, odziedziczony po czasach, kiedy w Berlinie istniały de facto dwa miasta, był mało sprawny i bardzo kosztowny - twierdzi regionalne ministerstwo finansów.
Wpływy do budżetu pozwalały jedynie na pokrycie pensji dla personelu. W ramach oszczędności miasto ma zlikwidować 40 tys, miejsc pracy w administracji (obecnie jest ich 140 tys.). Kilka miliardów zostało roztrwonionych w końcu lat dziewięćdziesiątych przez zajmujący się finansami miasta Bankgesellschaft Berlin.
W związku z tym Berlin zamierza w początkach 2003 roku odwołać się do Trybunału Konstytucyjnego, by otrzymać pomoc od państwa i od poszczególnych landów. Ponadto władze miasta będą musiały wziąć w tym i w przyszłym roku pożyczkę w wysokości około 10 mld euro, by pokryć różnice między wpływami a wydatkami z budżetu miasta. Każdego roku Berlin wydaje o 2,6 do 2,7 mld euro więcej niż wpływa do kasy.
W tej perspektywie władze miasta przymierzają się do rygorystycznych oszczędności: od pomocy społecznej po kulturę i sprzęt sportowy.
Zniesiono nawet wydatki z budżetu miasta na ... krawaty dla deputowanych do rady miasta i wysokich funkcjonariuszy. Pozwoli to zaoszczędzić... około 200 tys. euro rocznie.
Około 75 tys. Berlińczyków w roku przyszłym będzie musiało pracować dwie godziny więcej tygodniowo - czyli 42 godziny.
Mimo tych środków zaradczych zadłużenie wzrasta. I w 2006 roku powinno sięgnąć 58,1 miliarda euro.
"Berlin bankrutuje..." - agencja AFP cytuje słowa piosenki - "i to państwo federalne zapłaci nasze długi".
em, pap