Felgenhauer porównał bojowników czeczeńskich do libańskich sił partyzanckich, które zmusiły wpierw amerykańskich, a następnie izraelskich żołnierzy do ewakuowania się z Libanu.
Tymczasem, jak podkreśla, "rosyjskie służby bezpieczeństwa są skorumpowane, nieefektywne i nieprofesjonalne".
"Czeczeni mogą z czasem zadać Rosji tak duże straty, że Moskwa może zostać zmuszona do rozważenia porzucenia Czeczenii własnemu losowi, ponieważ cena dalszej okupacji stanie się zbyt wysoka" - uważa.
Felgenhauer jest zdania, że do podobnych ataków jak ten w Groznym faktycznie "zachęciła" czeczeńskich partyzantów reakcja władz rosyjskich po kryzysie na Dubrowce. "Obawiam się, że przyjdą następne" - oświadczył ekspert.
Po kryzysie wywołanym zajęciem moskiewskiego teatru i wzięciem kilkuset zakładników oraz szturmie rosyjskich sił specjalnych, które posłużyły się silnym gazem obezwładniającym, poparcie dla bojowników czeczeńskich wśród ludności Czeczenii wzrosło, przede wszystkim dlatego, że odpowiedzią władz rosyjskich były wzmożone represje. "Czeczeni popierają tego rodzaju ataki, dlatego że są zdesperowani niewyobrażalnym okrucieństwem rosyjskich władz okupacyjnych".
"Do pewnego stopnia zamach w Groznym jest wyrazem desperacji partyzantów, ale także odzwierciedleniem nastawienia czeczeńskiej opinii, która - co potwierdzają niezależne doniesienia - udziela partyzantom masowego poparcia".
em, pap