Miedwiediew: w Davos nikt o Magnickiego nie pytał

Miedwiediew: w Davos nikt o Magnickiego nie pytał

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dmitrij Miedwiediew (fot.wikipedia)
- Ta śmierć, za którą dotąd nikt nie odpowiedział, była używana przez krytyków Kremla do zdobywania politycznych punktów, ale nie miała żadnego wpływu na rosyjski biznes. Nie zaszkodziła mu – powiedział w rosyjskiej telewizji premier tego kraju, Dmitrij Miedwiediew odnosząc się do tzw. sprawy Magnickiego.
Premier dodał, że podczas szczytu w Davos nikogo nie interesował ten temat. To nie interesuje nikogo, z wyjątkiem tych, którzy chcą zbijać kapitał polityczny. Żaden biznesmen nie podnosił tego problemu. Ale niestety stało się to istotnym czynnikiem w życiu politycznym - podkreślił Miedwiediew.

Kongres USA w odpowiedzi na śmierć Magnickiego uchwalił tzw. prawo Magnickiego, które odmawia przyznawania wiz urzędnikom rosyjskim, którzy mogą być współodpowiedzialni za śmierć Magnickiego.
Jako retorsje Federacja Rosyjska wprowadziła ustawę nakładającą sankcje na obywateli Stanów Zjednoczonych i innych państw, którzy w ocenie rosyjskiego rządu łamią prawa obywateli Rosji. Zakazuje ona też adopcji rosyjskich dzieci przez Amerykanów, stąd opozycja w Rosji nazwała ją "ustawą Heroda".

Ten akt prawny to odwet za przyjętą na początku grudnia przez Kongres USA "ustawę Magnickiego". Zabrania ona przyznawania wiz wjazdowych do USA rosyjskim funkcjonariuszom państwowym współodpowiedzialnym za śmierć w moskiewskim więzieniu w 2009 roku Siergieja Magnickiego, prawnika zaangażowanego w walkę z korupcją w Rosji. Podobne sankcje ten akt prawny nakłada także na innych rosyjskich urzędników podejrzanych o łamanie praw człowieka.

TVN24.pl, ml