Środowa prezentacja amerykańskich dowodów winy Iraku, dokonana przez sekretarza stanu Colina Powella, skłoniła członków Rady Bezpieczeństwa do zażądania od Bagdadu, aby bezzwłocznie rozliczył się z brakującej zakazanej broni i zaczął aktywnie współpracować z inspektorami. Jednak Rada, złożona z 15 krajów, jest nadal podzielona w kwestii wojny z Irakiem.
Podczas gdy Stany Zjednoczone i Wielka Brytania oświadczyły, że Irakowi zostało już niewiele czasu na zastosowanie się do nakazów ONZ, Francja, Rosja, Chiny i wiele innych krajów członkowskich opowiedziało się za kontynuowaniem inspekcji i pokojowym rozwiązaniem kryzysu.
Kraje te podkreśliły też znaczenie nadchodzącej wizyty głównych inspektorów ONZ, Hansa Bliksa i Mohameda El Baradeia w Bagdadzie. Będą oni tam w sobotę i niedzielę.
Dyplomaci w Radzie powiedzieli, że zaczekają aż Blix i El Baradei złożą 14 lutego sprawozdanie ze swych rozmów w Bagdadzie, i dopiero wtedy postanowią, co robić dalej, a w szczególności, czy uchwalać nową rezolucję. Jej treść będzie bowiem z całą pewnością zależała od tego, jak szefowie inspektorów ONZ oceniają współpracę Iraku - czy jest "pełna", czy nie.
Anonimowy wysoki rangą przedstawiciel Białego Domu powiedział w środę wieczorem, że najbliższe 24-36 godzin może być decydujące, bo Colin Powell ma teraz ocenić, czy sojusznicy są skłonni poprzeć drugą rezolucję.
Najważniejsza, mówią przedstawiciele administracji USA, jest Francja. Jeśli prezydent Jacques Chirac będzie upierał się przy wetowaniu drugiej rezolucji, prezydent George W. Bush w ogóle nie podejmie próby jej uchwalenia.
Jeśli jednak Powell dojdzie do wniosku, że rezolucję da się uchwalić, następnym krokiem będzie ustalenie przez doradców Busha, na jakich warunkach można by znów osiągnąć konsens w Radzie. Jedna z możliwości - wyznaczyć Saddamowi jakiś nieprzekraczalny termin wykonania żądań ONZ. Dyplomaci amerykańscy mówią jednak, że na razie jest jeszcze za wcześnie, by projekt taki wysuwać.
Francuski minister spraw zagranicznych Dominique de Villepin nie wspominał w środę o możliwości weta, ale powiedział, że "nie ma potrzeby uchwalać drugiej rezolucji", gdyż pierwsza, z 8 listopada, dająca Irakowi "ostatnią szansę" rozbrojenia, pozostaje wciąż w mocy.
De Villepin wezwał do prowadzenia skrupulatniejszych inspekcji i zaproponował potrojenie liczby inspektorów, zaofiarował też francuskie samoloty do prowadzenia zwiadu nad Irakiem. Amerykanie uważają, że nasilenie inspekcji nic nie da, bo Irak miał czas, by dobrze ukryć swą broń.
Francuski minister zażądał też, aby Bagdad odpowiedział na pytania postawione przez Powella. Oświadczył, że jeśli wyniknie "impas, nie wykluczymy żadnej możliwości, łącznie z użyciem siły", ale podkreślił, że powinna to być ostateczność. W czwartek oświadczył w wywiadzie dla radia Europe 1, że na drugą rezolucję jest jeszcze za wcześnie.
W wywiadzie dla telewizji CBS udzielonym po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Colin Powell wspomniał, że Francja może zgodzić się na drugą rezolucję i także na użycie siły. "Jednak - powiedział - spieramy się o to, ile czasu należałoby dać (Irakowi) i co oznacza pełna współpraca".
les, pap
Co dzieje się w Iraku - czytaj Wielkie uszy Husajna