Niewinnie skazany odzyskał wolność po 22 latach i... doznał ataku serca

Niewinnie skazany odzyskał wolność po 22 latach i... doznał ataku serca

Dodano:   /  Zmieniono: 
David Ranta nie poradził sobie z odzyskaną wolnością (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
David Ranta, mężczyzna niewinnie skazany za morderstwo, który spędził w więzieniu 22 lata i dopiero niedawno został oczyszczony z zarzutów, w drugim dniu, jaki spędził na wolności doznał ataku serca. Wcześniej Ranta podkreślał, że po tak długim czasie spędzonym w więzieniu boi się sytuacji, w której znów będzie musiał być odpowiedzialny za siebie.
Na razie nie wiadomo w jakim stanie jest Ranta - jego adwokat poinformował jedynie, że mężczyzna trafił do szpitala po rozległym zawale serca.

Ranta został oskarżony o zastrzelenie przy próbie kradzieży znanego chasydzkiego rabina Chaskela Wezerbergera. Jego śmierć wstrząsnęła nowojorskimi chasydami, a ówczesny burmistrz Nowego Jorku zaoferował 10 tys. dolarów nagrody za schwytanie zabójcy rabina. Wysoka nagroda zachęciła policjantów do zajęcia się sprawą - w sierpniu 1990 roku jeden z detektywów, Louis Scarcella, aresztował Rantę twierdząc, że to on jest zabójcą. W maju 1991 Rantę skazano na 37,5 roku więzienia. - Róbcie co musicie, ja wiem, że zostałem wrobiony. Mam nadzieję, że kiedyś prawda wyjdzie na jaw, wiele osób będzie się mocno wstydzić - mówił na sali sądowej oskarżony.

Po latach okazało się, że dowody przeciwko Rancie zostały sfabrykowane - świadek Dmitry Drikman zeznawał przeciwko niemu, bo detektyw obiecał mu skrócenie odsiadki. Fałszywe zeznania złożyła też dziewczyna Drikmana, która chciała skrócić odsiadkę swojemu partnerowi. Sam Scarcella przedstawił sądowi przyznanie się Ranty do winy spisane ręcznie na kartce (Ranta miał opowiedzieć mu o morderstwie... w parku) . Dziś zapewnia jednak, że "w życiu nikogo nie wrobił".

Co ciekawe już kilka lat po skazaniu Ranty żona Josepha Astina, który zginął w wypadku samochodowym uciekając przed policyjnym pościgiem, przyznała że to jej mąż (pasujący do opisu mężczyzny z miejsca zbrodni) zabił rabina. - Pamiętam, jak wrócił tego dnia do domu, był wstrząśnięty. Płakał, czyszcząc broń w łazience. Mówiłam mu: "Joe, masz kłopoty, to tak, jakbyś zabił naszego księdza" - przekonywała. Policja uznała ją jednak za niewiarygodnego świadka, ponieważ w przeszłości była ona dziewczyną mordercy na zlecenie.

arb, Gazeta.pl