7 amerykańskich B-1 leciało na Guam. Nie dotarły tam

7 amerykańskich B-1 leciało na Guam. Nie dotarły tam

Dodano:   /  Zmieniono: 
B-1B Lancer (fot.USAF) 
Siedem amerykańskich bombowców strategicznych B-1 odleciało z USA w kierunku wyspy Guam – informują pasjonaci wojskowości, którzy przysłuchują się amerykańskiej komunikacji wojskowej. Źródła wojskowe twierdzą jednak, że samoloty "nie zatrzymały się tam”.
Bombowce B-1 stanowią obok B-2 i B-52 trzon amerykańskiej lotnictwa strategicznego. Zostały wprowadzone do służby na przełomie lat 70. I 80. Zdolne są do lotu na wysokości 100 metrów z prędkością zbliżoną do prędkości dźwięku. Na swoim pokładzie mogą przenosić do 70 ton bomb, jednak porozumienia międzynarodowe ograniczyły tę ilość do 34 ton.

Eksperci spekulują, że maszyny mogły udać się w okolice Korei Północnej. W ostatnich tygodniach nad Korę Południową pojawiły się B-52, B-2 oraz myśliwce F-22.

Domniemany przelot zespołu B-1B Lancer miał mieć miejsce w nocy z 4 na 5 kwietnia. Komunikację dowódcy formacji z naziemną kontrolą lotów podsłuchał Steve Douglass z Teksasu, dziennikarz i pisarz specjalizujący się w technologii lotniczej. Jak twierdzi, podsłuchał na częstotliwości wykorzystywanej przez lotnictwo strategiczne słowa pilota, który zgłosił lot "DARK flight of seven", co oznaczać miało lot siedmiu maszyn B-1 noszących kodową nazwę „DARK”. Pilot miał poprosić o raport pogodowy dla bazy lotnictwa amerykańskiego na Guam oraz  spotkanie z dwoma latającymi cysternami jeszcze nad terytorium USA.

Jak pisze David Cenciotti, znany ekspert z zakresu lotnictwa wojskowego, lot siedmiu B-1 w jednej formacji jest niezwykle rzadkim wydarzeniem. Lancery często latają do bazy na wyspie Diego Garcia, z której nieustannie wylatują nad Afganistan wspierając siły lądowe, ale podczas rutynowych przelotów zawsze czynią to pojedynczo.

Niewyjaśnioną kwestią pozostaje dlaczego pilot nie szyfrował swojej rozmowy. Istnieje także prawdopodobieństwo, że poprosił o pogodę dla Guam, ponieważ było to jego lotnisko zapasowe. Rzecznik amerykańskiego Dowództwa Pacyfiku zapewnił, że żadnych B-1 nie ma na Guam. - Nawet się tam nie zatrzymały po drodze - przekonywał i dodał, że B-1 są rzadko widywane w bazie Andersen, bo są "bardzo zajęte nad pustyniami".

Cenciotti podkreśla, że siedem B-1 pokrywa się w czasie z informacjami o ruchach dwóch koreańskich rakiet balistycznych średniego zasięgu Musudan.

Analityk twierdzi, że piloci bombowców strategicznych w ostatnich miesiącach przenieśli akcenty podczas swoich misji treningowych. Teraz mniej koncentrują się na działaniach nad obszarami przypominającymi Bliski Wschód czy Afganistan, a bardziej na tych przypominających Wschodnią Azję.

TVN24.pl, ml