Polski ekolog: nie możemy wrócić do Polski. Do więzienia - tak

Polski ekolog: nie możemy wrócić do Polski. Do więzienia - tak

Dodano:   /  Zmieniono: 
- Nie możemy wrócić do Polski. Oczekujemy wyroku, który może z powrotem zaprowadzić nas do więzienia - mówi RMF FM polski ekoaktywista Tomasz Dziemianczuk sądzony w Rosji w sprawie akcji Greenpeace na rosyjskiej platformie wiertniczej.
21 listopada sąd w Rosji zwolnił za kaucją w wysokości 2 mln rubli (190 tys. zł) Tomasza Dziemianczuka, polskiego ekologa, który usłyszał zarzut chuligaństwa (wcześniej zarzut terroryzmu). 18 września 30 ekologów wspięło się na należącą do rosyjskiego koncernu Gazprom platformę wiertniczą Prirazłomnaja na Morzu Peczorskim, niedaleko północno-wschodniego wybrzeża Rosji. Ekolodzy podpłynęli do platformy na pokładzie należącego do Greenpeace statku "Arctic Sunrise".

Aktywiści Greenpeace zatrzymani na rosyjskiej platformie wydobywczej

Choć Tomasz Dziemianczuk wyszedł na wolność, nie ma wizy i nie może opuścić Rosji. - Oczekujemy wyroku, który może z powrotem zaprowadzić nas do więzienia - mówi w wywiadzie dla RMF FM polski ekolog. - Traktowano nas dobrze. W sumie traktowano nas znacznie lepiej niż tych stałych więźniów. To z jednej strony oczywiście nas cieszyło, z drugiej strony było nam żal naszych kolegów i współwięźniów, których gdzieś tam poznaliśmy, którzy nam pomagali w tych pierwszych, trudnych dniach - przyznaje ekoaktywista.

Pytany o datą ogłoszenia wyroku, odpowiada, że nie ma "absolutnego pojęcia". - Tutaj wszystko jest nieprzewidywalne. Słyszałem tu wielokrotnie, że wszystko się może zdarzyć i od adwokatów niewiele zależy tak naprawdę. Że to większy wpływ opinii publicznej w Rosji, na świecie, olimpiada zimowa w Soczi, samopoczucie polityków... rzeczy raczej bardziej irracjonalne - mówi Dziemianczuk i zarzeka się, że akcja Greenpeace nie była ani aktem terroryzmu, ani chuligaństwem.

sjk, Russia Today, RMF FM, BBC, Greenpeace/x-news