Pod koniec tygodnia Google uruchomił specjalną usługę, dzięki której każdy internauta może zażądać, aby z wyszukiwarki zniknęły informacje na temat jego osoby, jeśli tylko dane te są nieprawdziwe, przestarzałe albo ośmieszające. Skala problemu mogła zaskoczyć samą firmę - w ciągu jednego dnia z Europy wpłynęło 12 tys. wniosków do rozpatrzenia.
Usługa ta jest realizacją wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który w połowie maja orzekł, że każdy użytkownik sieci ma prawo do "bycia zapomnianym" przez największą wyszukiwarkę internetową świata.
Pierwsze kilkanaście godzin funkcjonowania specjalnej podstrony, za pomocą której można złożyć wniosek, zaowocowały 12 tys. wniosków, co daje średnio 20 deklaracji na minutę. - Orzeczenie sądu wymaga od Google podejmowania trudnych decyzji - podkreślił rzecznik firmy. W przyszłym tygodniu skutki nowych przepisów mają omówić przedstawiciele 28 państw UE.
Jeden z szefów Google, Larry Page, nie jest przekonany do tego pomysłu i uważa, że "mniej postępowe rządy" mogą nadużywać prawa do "bycia zapomnianym" w celu cenzury i kontroli internetu.
Jeśli Google nie uzna jakiejś prośby o usunięcie linku, decyzja będzie można zaskarżyć - do krajowego nadzorcy ochrony danych, a dalej do sądu.
TVN24
Pierwsze kilkanaście godzin funkcjonowania specjalnej podstrony, za pomocą której można złożyć wniosek, zaowocowały 12 tys. wniosków, co daje średnio 20 deklaracji na minutę. - Orzeczenie sądu wymaga od Google podejmowania trudnych decyzji - podkreślił rzecznik firmy. W przyszłym tygodniu skutki nowych przepisów mają omówić przedstawiciele 28 państw UE.
Jeden z szefów Google, Larry Page, nie jest przekonany do tego pomysłu i uważa, że "mniej postępowe rządy" mogą nadużywać prawa do "bycia zapomnianym" w celu cenzury i kontroli internetu.
Jeśli Google nie uzna jakiejś prośby o usunięcie linku, decyzja będzie można zaskarżyć - do krajowego nadzorcy ochrony danych, a dalej do sądu.
TVN24