Prezydent Czech w ogniu krytyki. "Nawoływał do zabójstwa"

Prezydent Czech w ogniu krytyki. "Nawoływał do zabójstwa"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bohuslav Sobotka i Milos Zeman (fot. Facebook/Miloš Zeman - prezident České republiky) 
- Jesteśmy prawdopodobnie jedynym krajem w cywilizowanym świecie, w którym prezydent nawołuje do zabicia głowy rządu - tak Bohuslav Sobotka, premier Czech, komentował słowa Milosa Zemana. Wypowiedzi zebrał portal Czeskie Nowiny.

We wtorek czeski prezydent na spotkaniu ze studentami wypowiedział zdanie, które obecnie komentuje cała tamtejsza scena polityczna. – Jeśli chcecie pozbyć się polityka, jest tylko jeden demokratyczny sposób, wybory. Jest też niedemokratyczny sposób i nazywa się Kałasznikow – mówił Zeman. Prawdopodobnie jego wypowiedź nie wywołałaby takiego poruszenia, gdyby nie fakt, iż dotyczyła premiera Czech, politycznego przeciwnika Zemana. Owo niefortunne zdanie było
odpowiedzią na pytanie, jak doprowadzić do dymisji Sobotki.

"Niesmaczny żart"

Rzecznik prezydenta Jiri Ovcacek utrzymuje, że Zeman posłużył się zwykłą hiperbolą i "każda inteligentna osoba rozumie, że nie wzywał do zabijania kogokolwiek". Jednak polityczni rywale prezydenta nie traktują jego słów w kategorii żartu.

"Jesteśmy przekonani, że podobne oświadczenia najwyższych urzędników, niezależnie od tego czy były jedynie wyolbrzymieniem, są całkowicie niedopuszczalne i niewłaściwe. Szkodzą jedynie kulturze politycznej, komunikacji oraz zwiększają napięcie i nienawiść w społeczeństwie" – oświadczyli wspólnie liderzy partii CSSD, Hamacek i Stech.

– Mam nadzieję, że żartował, ponieważ to jest obrzydliwe. Nie ma wymówki dla takich słów – skomentował Vojtech Filip, przewodniczący Komunistycznej Partii Czech i Moraw.

– Doprawdy, porada męża stanu. Bezcenna zwłaszcza w obliczu narastającej histerii i tworzenia grup milicji, która bawi się w "patriotyczną" gwardię narodową – krytykował Miroslav Kalousek, pierwszy wiceprzewodniczący partii TOP 09. Nawiązywał do tworzonych przez obywateli  nieformalnych oddziałów, które zamierzają bronić kraju przed imigrantami.

Z kolei Andrej Babis z partii ANO mówił o "nieudanym bon mocie", a jego koleżanka z partii Karla Slechtova pytała, czy w kraju nie ma już żadnych innych tematów, którym media mogłyby poświęcać uwagę.

Ceske Noviny