Uciekali przed bombardowaniami. Ranni cywile trafili pod ostrzał Turków

Uciekali przed bombardowaniami. Ranni cywile trafili pod ostrzał Turków

Dodano:   /  Zmieniono: 
Flaga Turcji (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Jak podaje Amnesty International, władze tureckie odmawiają przejścia przez granicę rannym syryjskim cywilom, którzy uciekli z bombardowanej od dwóch tygodni północnej części Aleppo i pilne potrzebują opieki medycznej.

Organizacja udokumentowała przypadki, w których tureckie siły bezpieczeństwa oddawały strzały i raniły cywilów – także dzieci – którzy w desperacji, z pomocą przemytników próbowali nieoficjalnie przekroczyć granicę.

– Ludzie z którymi rozmawialiśmy opisywali nam tragiczny obraz sytuacji cywilów będących w potrzasku – z jednej strony zagrożenie codziennymi nalotami, z drugiej dramatyczne warunki humanitarne. Wysoce selektywne praktyki Turcji są bulwersujące – tylko osoby poważnie ranne są przepuszczane przez granicę w celu zapewnienia im opieki medycznej, podczas gdy każda inna osoba uciekająca od przemocy jest pozostawiona bez ochrony – przekazała Tirana Hassa, dyrektorka ds. reagowania kryzysowego w Amnesty International.

Międzynarodowa interwencja przeciwko Państwu Islamskiemu

Operacja lotnicza autoryzowana 7 sierpnia 2014 roku przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamę. Jest wymierzona w ekstremistów z Państwa Islamskiego. Równocześnie prowadzona jest operacja humanitarna polegająca na pomocy uchodźcom.

Interwencje zbrojne prowadzone są od 7 sierpnia 2014 roku na terytorium Iraku; od 23 września 2014 roku na terytorium Syrii; od lutego 2015 roku na terytorium Nigerii i Libii.

W interwencjach militarnych przeciwko Państwu Islamskiemu oprócz Stanów Zjednoczonych udział biorą m.in. Wielka Brytania, Turcja, Francja, Dania, Holandia, Australia, Irak, Kanada, Libia, Egipt, Kamerun, Niger, Czad, Nigeria, czy Włochy.

Brytyjskie bombowce w Syrii

Brytyjskie bombowce bombardują pola naftowe w Syrii od czwartku 3 grudnia 2015 roku. Do tego czasu Wielka Brytania brała udział w atakach na bojowników Państwa Islamskiego, ale wyłącznie w Iraku. Parlamentarzyści nie wyrazili bowiem zgody na przeprowadzenie interwencji w Syrii. W związku z tym, David Cameron wystosował 24-stronicowy dokument w którym odpowiedział na wszystkie zarzuty stawiane przez komisję parlamentarną. "Musimy zajmować się Państwem Islamskim w Syrii, tak jak robimy to w Iraku, ponieważ musimy stawić czoła zagrożeniu dla naszego bezpieczeństwa. Nie możemy innym pozwolić działać w naszym imieniu" - napisał brytyjski premier. "Im dłużej pozwolimy na to,żeby IS się umacniało, tym większe będzie zagrożenie" - dodał.

Operacja antyterrorystyczna Niemiec w Syrii

Zgodę na działania zbrojne w Syrii otrzymała też armia niemiecka. Niemieccy deputowani zdecydowaną większością głosów poparli wniosek rządu dotyczący udziału niemieckiej armii w operacji antyterrorystycznej w Syrii. "Za" głosowało 445 posłów, 146 było przeciw, natomiast 7 wstrzymało się od głosu. Wniosek kanclerz Angeli Merkel poparły kluby koalicji rządowej CDU/CSU i SPD, a także część parlamentarzystów partii Zieloni. Przeciwko głosowała cała Lewica i większość Zielonych. W myśl pomocy w kampanii militarnej przeciwko IS, Niemcy wysłali do Syrii myśliwce Tornado w wersji rozpoznawczej, samolot cysternę i okręt, który zostanie włączony do francuskiej eskorty "Charles de Gaulle".

Kanclerz Angela Merkel określiła wówczas decyzję o udziale w walce przeciwko Państwu Islamskiemu jako niezbędną w kwestii zwalczenia terroryzmu. Stwierdziła, że Niemcy nie mogą biernie obserwować umacniania się IS. Inspektor generalny Bundeswehry powiedział w rozmowie z dziennikiem „Bild”, że 1200 niemieckich żołnierzy jest potrzebnych do obsługi samolotów i okrętów, które Niemcy mają zamiar wysłać do Syrii.

Francja intensyfikuje naloty. Wsparcie Rosji

Francuzi zaangażowali się w naloty na pozycje Państwa Islamskiego we wrześniu 2015, jednak od czasu ataków w Paryżu z 13 listopada 2015 roku znacznie zintensyfikowały swoje działania.

- Rosja i Francja są jednomyślne w kwestii odnalezienia i ukarania przestępców odpowiedzialnych za ataki terrorystyczne przeciwko setkom ludzi w różnych krajach - stwierdził tuż po zamachach w Paryżu prezydent Rosji Władimir Putin. Podkreślił tym samym, że Rosja jest gotowa na zacieśnienie współpracy z Francją oraz koalicją pod przywództwem Stanów Zjednoczonych w ramach działań przeciwko Państwu Islamskiemu.

Putin stwierdził, że Moskwa jest gotowa by zjednoczyć się z Francją przeciw "wspólnemu wrogowi", którym są po zestrzeleniu rosyjskiego samolotu i atakach w Paryżu dżihadyści. Szeroką koalicję rosyjski prezydent uznał za "absolutnie konieczną".

Prezydenci uzgodnili wówczas również warunki dalszej współpracy w ramach tak zwanej koalicji antyterrorystycznej. - Chcemy zintensyfikować naszą wspólną pracę na polu walki z terroryzmem, poprawić jakość wymiany informacji operacyjnych oraz uporządkować działania naszych ekspertów wojskowych, żeby skoncentrowali się na zwiększeniu efektywności w walce z terrorem - mówił Putin.

Przywódców dzieliła jednak kwestia dalszych losów Bliskiego Wschodu. Rosyjski prezydent utrzymywał, że koalicja międzynarodowa nie powinna ingerować w losy prezydenta Syrii Baszara al-Asada, ponieważ jest to wewnętrzna sprawa tego państwa. Ponadto, określił syryjską armię mianem "naturalnego sojusznika" każdego, kto podejmuje działania mające na celu pokonanie Państwa Islamskiego. Według prezydenta Francji "dla dobra Syrii al-Asad powinien odejść".

Amnesty International, Wprost