Była to odpowiedź na pytanie dziennikarza, czy Irlandia pójdzie w ślady Wielkiej Brytanii. Brytyjski minister spraw wewnętrznych David Blunkett zapowiedział bowiem w poniedziałek nowy system rejestracji cudzoziemców, uzależnienie prawa pobytu od możliwości samodzielnego utrzymania się z pracy oraz ograniczenie prawa do świadczeń socjalnych.
Jednak zarówno przedstawiciele Komisji Europejskiej, jak i dyplomaci brytyjscy w Brukseli przyznali, ze jeśli Polak, Czech czy Litwin popracuje przez rok w Wielkiej Brytanii, uzyska takie same prawa do świadczeń, w tym do zasiłku dla bezrobotnych, jak każdy inny pracownik - czy to Brytyjczyk czy obywatel jednego z obecnych państw członkowskich UE.
Traktat Akcesyjny przewiduje bowiem możliwość okresu przejściowego i ograniczeń w dostępie do rynku pracy, ale nie w dostępie do świadczeń socjalnych, nabytych zgodnie z ustawodawstwem obowiązującym w danym państwie członkowskim Unii.
"Ja znajduję w wystąpieniu (Blunketta) przede wszystkim raczej pozytywne wiadomości - skomentował polski minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz. - W każdym razie jest to system znacznie bardziej przyjazny niż w innych krajach, które wprowadziły ograniczenia. Nie mówiąc o tych krajach, które po prostu zamykają na jakiś czas rynek pracy". Zwrócił też uwagę, że Blunkett wspomniał o 500 tysiącach wolnych miejsc pracy w Wielkiej Brytanii.
"Ograniczenie dotyczące korzyści socjalnych, które jest tam wyeksponowane, oznacza, że jeżeli ktoś przyjeżdża do Wielkiej Brytanii, nie może natychmiast bez podjęcia pracy uczestniczyć w podziale korzyści socjalnych. Wiąże się to z podjęciem pracy, co wydaje się zrozumiałe" - ocenił minister w rozmowie z dziennikarzami w Brukseli.
em, pap