Al-Sadr gotów zakończyć rebelię?

Al-Sadr gotów zakończyć rebelię?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zbuntowany duchowny szyicki Muktada al-Sadr daje sprzeczne sygnały. Deklaruje rozwiązanie Armii Mahdiego na prośbę szyickich przywódców, a jednocześnie mówi, że będzie nadal walczyć z okupantami.
Jednocześnie oświadczył, że będzie nadal walczyć z  amerykańskimi okupantami Iraku i ich sojusznikami.

"Jeśli Amerykanie chcą opuścić Irak, nastanie pokój, ale ich obecność w Iraku nie oznacza pokoju i doprowadzi do rozszerzenia się terroryzmu" - powiedział 31-letni Sadr na konferencji prasowej w mauzoleum imama Alego w Nadżafie, jednym z najświętszych miejsc szyizmu. "Jesteśmy przygotowani na wszelką eskalację ze strony amerykańskiej. Nie spodziewamy się po nich czegokolwiek innego".

Sadr nie powiedział, czy rozmowy, jakie toczyły się w ostatnich dniach między przedstawicielami różnych ugrupowań szyickich w Nadżafie, doprowadziły do porozumienia, które mogłoby zakończyć rebelię. Pochwalił jednak starania "uczciwych stron" o zażegnanie kryzysu i oskarżył wojska koalicyjne o sianie niezgody.

Powiedział też, że jeśli szyickie władze duchowne wydadzą fatwę, czyli edykt, nakazujący mu, by rozwiązał swą milicję, zwaną Armią Mahdiego, to się do tego nakazu zastosuje.

"Rozwiązanie Armii Mahdiego zależy od władz religijnych. Jeśli nakażą edyktem rozwiązać Armię Mahdiego, to ją rozwiążemy. Jeśli nie nakażą, milicja pozostanie, by bronić kraju i jego świętości" -  oświadczył.

Znaczna część szyitów ma dość rebelii sadrystów i nakłania ich przywódcę do kompromisu. We wtorek około tysiąca umiarkowanych szyitów demonstrowało w pobliżu mauzoleum Alego, żądając opuszczenia Nadżafu przez Sadra i jego milicję. Sadryści strzelali w powietrze, by rozpędzić demonstrantów.

Amerykański generał dowodzący wojskami w regionie Nadżafu napomknął we wtorek, że część Armii Mahdiego dałoby się włączyć do  lokalnych sił irackich, które mogłyby przejąć odpowiedzialność za bezpieczeństwo w tym mieście. Sadr oświadczył jednak, że Armia Mahdiego wejdzie w skład takich sił dopiero gdy obce wojska opuszczą Irak. Antyamerykański duchowny potępił dręczenie więźniów irackich przez wojska USA i powiedział, że Amerykanie powinni nalegać na swych przywódców, by odwołali oddziały USA z Iraku. "Spójrzcie, co wasza armia zrobiła na rozkaz swoich dowódców - dopuściła się wszelkiego rodzaju tortur - oświadczył. - Czy ci, którzy obalili Saddama, nie stają się tacy sami jak Saddam?".

Sadr wezwał też swoich bojowników w innym świętym mieście Iraku, Karbali, aby stawili opór wojskom amerykańskim. "Apeluję do bojowców i mudżahedinów w Karbali, by wytrwali razem i nie dopuścili do zbezczeszczenia żadnego z naszych świętych miejsc i miast" - powiedział.

Zapytany, jak długo jego milicja walczyć z koalicją, Sadr odparł: "Proszę przypomnieć sobie Wietnam. Jesteśmy Irakijczykami i  wierzymy w Boga, w jego proroka i jego rodzinę. Mamy więcej środków potrzebnych do odniesienia zwycięstwa niż mieli Wietnamczycy. Jeśli Bóg pozwoli, zwyciężymy".

W środę wojska amerykańskie wsparte przez czołgi i śmigłowce biły się w Karbali z Armią Mahdiego w pobliżu jednego z meczetów. Według koalicji zginęło do 25 sadrystów. Podczas walk uległo zniszczeniu wiele budynków.

Jak podano w komunikacie wielonarodowej dywizji pod polskim dowództwem, celem działań w Karbali jest rozbrojenie członków milicji al-Sadra oraz zlikwidowanie składów broni i amunicji. Na razie "siły koalicyjne przejęły dużą liczbę amunicji moździerzowej różnego kalibru, wyrzutnie moździerzowe, ręczne granatniki przeciwpancerne i amunicję do nich, pociski artyleryjskie 122 mm, bomby, miny, zapalniki i urządzenia elektroniczne służące do odpalania min-pułapek".

em, pap