Szczyt pod znakiem Turcji (aktl.)

Szczyt pod znakiem Turcji (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
3 października 2005 r. mają się rozpocząć negocjacje UE z Turcją na temat jej członkostwa - zdecydowali przywódcy państw członkowskich unii na szczycie w Brukseli.
Negocjacje będą miały "charakter otwarty bez gwarantowanego rezultatu" - ujawniły źródła dyplomatyczne w Brukseli. Oznacza to, że będą mogły być w każdej chwili zerwane, gdyby Ankara złamała podstawowe zasady unijne, np. w dziedzinie praw człowieka.

Ich celem ma być pełne członkostwo, ale jeśli rokowania załamią się to ma zostać znaleziony inny sposób przyłączenia Turcji do struktur europejskich.

Premier Szwecji Goeran Persson oświadczył, że przed rozpoczęciem rokowań Turcja musiałaby formalnie uznać grecką Republikę Cypryjską na południu wyspy. Turcja uznaje bowiem jedynie proklamowane jednostronnie "Federalne Państwo Tureckie Republiki Cypryjskiej" na północy wyspy, której nie uznaje żadne inne państwo. Takie samo stanowisko prezentują władze greckiej części wyspy.

Termin i warunki, na jakich rozpoczną się negocjacje członkowskie z Turcją to najważniejszy temat szczytu, który rozpoczął się z udziałem 25 przywódców państw UE, w tym premiera Marka Belki, około godziny 19.15 kolacją. Właśnie podczas tej kolacji omówiono związane z tym kwestie. Obradom szczytu przewodniczy Holandia, która dążyła do tego, by do porozumienia w tej sprawie doszło jeszcze w czwartek wieczorem.

Turcja już od przeszło 40 lat puka do drzwi Unii Europejskiej.

Większość przywódców państw UE popiera europejskie aspiracje Turcji, niektórzy muszą jednak zmierzyć się z opinią publiczną, niechętną integracji z tym krajem. Chodzi między innymi o Austrię, Francję i Niemcy.

Równolegle ministrowie spraw zagranicznych, wśród których był Włodzimierz Cimoszewicz, uczestniczyli w osobnej roboczej kolacji, podczas której dyskutowano między innymi o Ukrainie.

Z nieoficjalnie uzyskanego projektu deklaracji wynika, że szczyt Unii Europejskiej zaoferuje w piątek Ukrainie "wzmocnioną współpracę pod warunkiem, że wybory spełnią demokratyczne standardy, o co zabiegała Polska.

"Unia Europejska i Ukraina mają wspólny cel w przyszłym umacnianiu związków politycznych, ekonomicznych i kulturowych. Dlatego też Rada Europejska podkreśla, iż celem UE są wzmocnione i szczególne stosunki poprzez pełne wykorzystanie nowych możliwościom, jakie oferuje Europejska Polityka Sąsiedztwa" - brzmi tekst projektu deklaracji, którą mają przyjąć przywódcy na zakończenie szczytu w piątek.

Zaapelują oni do Komisji Europejskiej i wysokiego przedstawiciela UE ds. wspólnej polityki zagranicznej Javiera Solany, aby przedstawili "konkretne propozycje, które wzmocnią współpracę z Ukrainą dzięki wykorzystaniu w pełni tzw. planu działania". Warunkiem są jednak oczywiście "wolne i uczciwe" wybory prezydenckie (powtórzona druga tura, zapowiedziana na 26 grudnia) na Ukrainie.

Spór toczy się o jeszcze dalej idące zapisy w deklaracji, dotyczące "przybliżania Ukrainy do Unii Europejskiej". Zdanie takie zamieszczono w projekcie deklaracji, ale w nawiasie. Oznacza to, że wciąż nie ma tu pełnej zgody. Przeciwna składania takich deklaracji w sprawie Ukrainy jest Francja. Szef polskiej dyplomacji Włodzimierz Cimoszewicz może natomiast w staraniach o wysłanie możliwie najbardziej pozytywnego sygnału do Kijowa liczyć na ministrów z krajów bałtyckich, nordyckich i Wielkiej Brytanii.

em, pap