Strajk w BBC: dyrektorzy w roli prezenterów

Strajk w BBC: dyrektorzy w roli prezenterów

Dodano:   /  Zmieniono: 
W BBC trwa największy strajk od 1989 roku. Dyrektorzy działu informacji bieżących odczytywali skrócone serwisy wiadomości, w których opracowanie mieli znaczny wkład, a ton programom nadawały powtórki i wcześniej przygotowane audycje.
Trzy związki zawodowe protestują przeciwko ogłoszonym przez dyrektora generalnego Marka Thomsona planom redukcji personelu obejmującego 3.880 osób. Związki twierdzą, że przy tak dużej redukcji musi ucierpieć jakość programu, zwiększy się obciążenie pracą, a korporacja straci własną bazę produkcyjną.

Związki domagają się rozmów z zarządem, a obecną formę dialogu nazywają pozorowaną. Chcą by zwolnienia miały przede wszystkim charakter dobrowolny i proponują, by oszczędności wygospodarować usuwając marnotrawstwo. Związki sprzeciwiają się też sprzedaży niektórych działów z korporacji sektorowi prywatnemu, ponieważ sprzedaż łączy się z pogorszeniem warunków zatrudnienia dla  pracowników.

Dyrekcja chce, aby oszczędności uzyskane dzięki cięciom przyniosły 355 mln funtów w ciągu trzech lat, które można by  zainwestować w program. Planowane jest przeniesienie niektórych działów poza Londyn.

Zamiast nadawanego na żywo porannego programu "BBC Breakfast", w  poniedziałek nadawano program BBC 24, w którym zamiast zazwyczaj krótkich materiałów bieżących przeważały długie materiały publicystyczne i skąpo informowano o bieżących wydarzeniach.

Nie został też wyemitowany popularny poranny program radiowy "Today". Zanosi się na to, że jego los podzieli "Newsnight" -  publicystyczny program telewizyjny telewizji BBC2 nadawany o 22.00.

Najprawdopodobniej nie zostanie nadany też reportaż z  rozpoczynającego się w poniedziałek wielkiego pokazu kwiatu Chelsea Flower Show, na który ściąga towarzyska śmietanka Londynu.

Dyrekcja publicznej korporacji opracowała awaryjne rozwiązania po  to, by ograniczyć skalę ewentualnych strat. Planowane jest m. in. skrócenie najważniejszych serwisów informacyjnych. Możliwości zarządu ogranicza to, że w strajku biorą liczny udział pracownicy techniczni odpowiedzialni za emisję.

Związki zawodowe spodziewają się, że w strajku weźmie udział 30- 40 proc. pracowników i nie kryją się z tym, że celem strajku jest sparaliżowanie normalnego funkcjonowanie instytucji.

Wśród gwiazd BBC, które w poniedziałek nie stawią się do pracy wymieniani są Jeremy Paxman, John Humphrys, Jeremy Vine i Fiona Bruce. Nie przyjdzie też główny komentator polityczny Andrew Marr, który - choć osobiście przeciwny strajkowi - chce wykazać solidarność z kolegami.

Według dziennika "The Guardian", BBC musi przemyśleć swoje priorytety, także te finansowe. Wydawanie 1 mln funtów na nową emisję prognozy pogody, która niczego nie wnosi, a wielu nawet irytuje, nie ma - według gazety - większego sensu, gdy za  śledzenie bieżącej sytuacji politycznej w Niemczech odpowiada tylko jeden dziennikarz.

Obecny dyrektor Mark Thompson, który objął stanowisko dyrektora generalnego BBC przed 14 miesiącami. Zajął miejsce Grega Dyke'a, który podał się do dymisji po krytycznym raporcie Lorda Huttona o  relacjonowaniu przez korporację wojny z Irakiem.

Pracownicy BBC zamierzają też strajkować 31 maja i 1 czerwca.

ks, pap