USA chciały zestrzelić awionetkę?

USA chciały zestrzelić awionetkę?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dziennik "Washington Post" napisał, że minister obrony USA Donald Rumsfeld upoważnił wojsko do zestrzelenia samolotu Cessna, który 11 maja naruszył zakaz lotów nad Waszyngtonem i spowodował ewakuację Kapitolu i Białego Domu.
"Washington Post" twierdzi, powołując się na niewymienionych z  nazwisk przedstawicieli rządu, że brakowało zaledwie 15 do 20 sekund do zestrzelenia małego samolotu, zanim jego piloci usłyszeli i zrozumieli polecenie zmiany kursu i oddalenia się od  miasta. Upoważnienie do zestrzelenia Cessny miał wydać wojsku Rumsfeld.

Pentagon natychmiast zdementował te informacje. Rzecznik Pentagonu Bryan Whitman zaprzeczył, jakoby minister obrony wydał takie upoważnienie. Sytuacja nigdy nie  zaszła tak daleko, by Rumsfeld musiał podejmować "tego rodzaju decyzję", choć oczywiście był o wszystkim poinformowany.

Rzecznik odmówił wypowiadania się na temat konkretnych zasad postępowania w przypadku naruszenia przestrzeni powietrznej nad Waszyngtonem. Powiedział jedynie, że "gdyby sytuacja osiągnęła pewien punkt", dowództwo obrony przeciwlotniczej (NORAD) zwróciłoby się do Rumsfelda. Nie było to jednak konieczne i  "trzymano się odpowiednich procedur".

Zapytany o twierdzenie "Washington Post", że do zestrzelenia Cessny brakowało 15-20 sekund, Whitman powiedział: "Nie wiem, skąd wzięli tak błędne informacje".

Także rzecznik Białego Domu Scott McClellan powiedział, że  sytuacja nie wymagała od Rumsfelda podjęcia decyzji o zestrzeleniu Cessny.

Myśliwce F-16 i śmigłowce wojskowe przez 11 minut próbowały skomunikować się z samolotem, który - jak się okazało -  przypadkowo zabłądził, zboczył z kursu i nigdy nie miał wrogich zamiarów.

Incydent obnażył luki i słabości w systemie obrony powietrznej nad stolicą USA.

Cessna leciała z szybkością zaledwie ok. 160 km na godzinę, a  jednak ewakuację Kapitolu i Białego Domu zarządzono dopiero na  dwie minuty przed ewentualnym zaatakowaniem ich przez samolot -  gdyby im rzeczywiście zagrażał.

Obserwatorzy zastanawiają się, co by się stało, gdyby przestrzeń powietrzną naruszył większy samolot zamierzający przeniknąć system jej obrony we wrogich celach.

Władze twierdzą, że system obrony działał prawidłowo. Piloci Cessny powiedzieli jednak, że nie mogli się dogadać z załogami śledzących ich śmigłowców na częstotliwościach radiowych, które im  podano.

Od ataku terrorystycznego z 11 września 2001 roku nad Waszyngtonem obowiązuje zakaz lotów w promieniu ok. 22 km. Nie  dotyczy on samolotów pasażerskich komercyjnych linii lotniczych.

ss, pap