Wśród swoich priorytetów 51-letni de Villepin wymienia zwiększenie liczby miejsc pracy oraz zmniejszenie wydatków publicznych. Oficjalne dane wskazują, że bezrobocie we Francji w kwietniu sięgnęło 10,2 procent.
Według agencji Reutera, mimo pełnego poparcia ze strony Chiraca, nowy premier nie ma doświadczenia w polityce wewnętrznej - nigdy nie startował w wyborach, a jego stosunki z większością parlamentu są dość zadrażnione.
Na razie nie wiadomo, kto wejdzie w skład nowego gabinetu, ale komentatorzy przewidują, że będzie on "uszczuplony".
Prawdopodobnie skład rządu zostanie ogłoszony w środę.
Wśród kandydatów na szefa resortu spraw wewnętrznych wymienia się przewodniczącego Unii na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP) Nicolasa Sarkozy'ego.
Bezpośrednią przyczyną zmian w gabinecie premiera był wynik niedzielnego referendum w sprawie konstytucji UE, w którym większość głosujących Francuzów powiedziała "nie". Powszechnie uważa się, że jest to dotkliwe fiasko polityki rządu Raffarina i prezydenta Chiraca.
W krótkim oświadczeniu wygłoszonym po ustąpieniu ze stanowiska Raffarin twierdził jednak, że wynik niedzielnego referendum nie miał wpływu na jego decyzję.
"Podjąłem tę decyzję niezależnie od wyniku referendum w sprawie unijnej konstytucji" - powiedział.
Raffarin był premierem Francji od trzech lat. Zarzuca się mu m.in., że nie zapobiegł wzrostowi bezrobocia we Francji.
Uwagi komentatorów nie umknęło, że Raffarin nie zabrał publicznie głosu w sprawie wyników referendum. Zadowolił się wydaniem pisemnego oświadczenia, w który dał wyraz swojemu rozczarowaniu, a także zapewnił, że "nadal będzie lojalny wobec szefa państwa".
Opublikowany w poniedziałek sondaż Louis Harris-Liberation-Itele wskazywał, że po zwycięstwie "nie" w referendum w sprawie konstytucji UE 71 proc. ankietowanych domagało się "szybkiej dymisji" premiera Jeana-Pierre'a Raffarina.
ss, pap
Czytaj też: Putinek Chiraca (Villepin - kolejny zderzak prezydenta Francji?)