Milicjantom moskiewskim dotychczas nie udało się sporządzić portretów pamięciowych podejrzanych o napaść na dwu pracowników polskiej ambasady i dziennikarza "Rzeczpospolitej" - powiedział rosyjskiej agencji nie wymieniany z nazwiska przedstawiciel rosyjskich służb. "To wynika z tego, że śledczym do tej pory nie udało się skontaktować z poszkodowanymi i uzyskać ich zeznań, co poważnie utrudnia śledztwo" - powiedział rozmówca rosyjskiej agencji ITAR-TASS.
Ten sam przedstawiciel organów ścigania zwrócił uwagę - pisze dalej rosyjska agencja - że we wszystkich trzech przypadkach informacje o wydarzeniach zostały przekazane milicji w kilka godzin po napaściach. "I tak w dniu wczorajszym, kiedy napadnięty został polski dziennikarz, polski konsul zadzwonił na telefon "02" dopiero po 1 godzinie i 40 minutach. Dziwi nas, że o napaści nie poinformował sam poszkodowany, przecież obrażenia, jakich doznał, nie były tak poważne" - powiedział. Dodał, iż gdyby milicja natychmiast otrzymała informację, być może idąc po świeżym tropie w miejscu napaści, byłaby w stanie zatrzymać przestępców.
W nadanej trochę później depeszy agencja ITAR-TASS pisze jednak, powołując się na tego samego rozmówcę, iż pobity dziennikarz, Paweł Reszka znajduje się nadal w szpitalu. "Stan zdrowia poszkodowanego lekarze oceniają jako poważny: istnieje podejrzenie wstrząsu mózgu i znacznych uszkodzeń organów wewnętrznych" - cytuje rosyjska agencja anonimowego przedstawiciela polskiej ambasady. Jego słowa przeczą wcześniejszej informacji, podanej przez tę samą agencję.
Moskiewskie organy ścigania podały też agencji ITAR-TASS, że w piątek odbędzie się wspólne spotkanie przedstawicieli moskiewskiej milicji i prokuratury, na którym omawiane będą sprawy, związane z napaściami na polskich obywateli.
ss, pap