Wodnosamolot pasażerski z 16 osobami na pokładzie runął do głównego kanału portowego Miami, przy czym zginęło co najmniej sześciu ludzi - podała amerykańska Straż Przybrzeżna.
Samolot, kursujący między centrum Miami i Wyspami Bahama, uległ katastrofie tuż po starcie. W maszynie znajdowało się 14 pasażerów i dwóch członków załogi.
"Do tej pory wydobyliśmy sześć ciał" - powiedział podoficer Straży Przybrzeżnej James Judge.
Według świadków, występujących w lokalnej telewizji, maszyna eksplodowała w powietrzu. Wodnosamolot wpadł do Government Cut - kanału wejściowego do portu Miami. Szczątki spoczęły w płytkiej wodzie niedaleko nabrzeża.
"W powietrzu nastąpił potężny wybuch, był wielki kłąb dymu. Potem maszyna spadła spiralą w dół" - powiedział telewizji Chnanel 7 w Miami świadek Frank Amadeo.
Straż Przybrzeżna poinformowała o zamknięciu kanału dla ruchu żeglugowego.
ss, pap