Gen. Mena w przemówieniu wygłoszonym w piątek na uroczystości wojskowej w Sewilli zagroził interwencją wojska, jeśli uchwalony zostanie w parlamencie nowy Status Katalonii, który podważa suwerenność i jedność terytorialną Hiszpanii, określając Katalończyków jako "naród", a Katalonię jako "kraj".
Zdaniem generała naruszone zostały nietykalne normy konstytucyjne, a wojsko może interweniować w obronie suwerenności i integralności terytorialnej państwa.
Większość hiszpańskich partii politycznych, z wyjątkiem prawicowej Partii Ludowej, która utraciła władzę w wyniku wyborów z marca ub.r., uznała pogróżki generała za niedopuszczalną interwencję w działalność organów legislacyjnych państwa.
Liczący 63 lata generał Mena przyznał, że wkracza na teren polityki, czego wojsko nie powinno czynić, ale uznał za obowiązek sił zbrojnych wystąpienie przeciwko dezintegracji Hiszpanii przez katalońskich nacjonalistów.
Prawicowa opozycja, która zdaje się popierać generała, oskarża rząd socjalistów, iż dopuszcza do "bałkanizacji" kraju na skutek odśrodkowych tendencji, które dochodzą do głosu w bogatej Katalonii.
Katalonia już obecnie cieszy się dużą autonomią administracyjną, finansową i kulturalną oraz posługuje się własnym językiem, traktując hiszpański jako drugi. Są to zdobycze uzyskane po śmierci gen. Franco w 1975 roku i pokojowej transformacji hiszpańskiej dyktatury w monarchię demokratyczną.
ss, pap