Izrael: nie będzie wstrzymania walk

Izrael: nie będzie wstrzymania walk

Dodano:   /  Zmieniono: 
Izrael odrzucił apel ONZ o wstrzymanie działań zbrojnych w Libanie na 72 godziny w celu przeprowadzenia ewakuacji rannych, osób starszych i dzieci oraz dostarczenia pomocy humanitarnej.
"Nie ma potrzeby 72-godzinnego tymczasowego zawieszenia broni, ponieważ Izrael otworzył korytarz humanitarny do i z Libanu" - oświadczył rzecznik izraelskiego rządu Awi Pazner. Podkreślił, że jego kraj nie blokuje dostępu pomocy wysyłanej na libańskie południe. "Problem jest zupełnie inny - mówił. - To Hezbollah umyślnie zapobiega przewozowi pomocy i żywności dla mieszkańców południowego Libanu celem wywołania kryzysu humanitarnego, za który chce obwinić Izrael".

Z apelem o przerwanie walk wystąpił w piątek zastępca sekretarza generalnego ONZ ds. humanitarnych Jan Egeland.
Powiedział, że przedstawił tę propozycję w oenzetowskiej Radzie Bezpieczeństwa, a także iż chce na ten temat rozmawiać z Izraelczykami i przedstawicielami Hezbollahu. Wcześniej, podróżując po regionie objętym konfliktem, Egeland oskarżył Izrael o "gwałcenie praw humanitarnych" i wystosował z Bejrutu apel do społeczności międzynarodowej o pilną pomoc w wysokości 150 mln dolarów dla 700-800 tysięcy libańskich uciekinierów przed izraelską ofensywą.

W sobotę izraelskie lotnictwo zbombardowało około 60 nowych celów na terytorium Libanu. Trwają też starcia na izraelsko-libańskim pograniczu. W miejscowości Bint Dżubail, uważanej za twierdzę hezbollahów, o którą izraelskie wojsko toczy boje od początku tygodnia, lekko rannych zostało sześciu Izraelczyków, a zabito 26 bojowników Hezbollahu - podał rzecznik armii Izraela. Zaatakowane zostało także miejsce, z którego w piątek wystrzelono pocisk nowego typu, prawdopodobnie produkcji syryjskiej a nie irańskiej, jak poczatkowo podejrzewano. . Rakieta ta uderzając w miasto Afula, około 50 km od granicy z Libanem, spowodowała większe straty niż używane do tej pory przez Hezbollah katiusze.

Po południu wojsko izraelskie wycofało się z miejscowości Bint Dżubail, uważanej za twierdzę hezbollahów na południu Libanu, o którą toczyły się ciężkie boje od początku tygodnia. "Armia wycofała się z tej miejscowości zgodnie z początkowym planem, który nie przewidywał okupacji, ale ustanowienie kontroli" - oświadczył rzecznik wojsk izraelskich. Według źródeł wojskowych, w walkach zginęło 50 bojowników elitarnej jednostki Hezbollahu; zginęło też ośmiu żołnierzy izraelskich. Według policji libańskiej, jednostki izraelskie skoncentrowały się w sobotę w Marun al-Ras - położonym na szczycie wzgórza miasteczku, które w zeszły weekend zajęła po ciężkich walkach izraelska piechota. Natomiast duchowy przywódca Hezbollahu szejk Nasrallah natychmiast oświadczył, że Izrael poniósł "poważną klęskę".

Wieczorem izraelskie pociski rakietowe uderzyły w pobliżu libańskiego posterunku na przejściu granicznym z Syrią - poinformowała libańska policja. Izraelskie samoloty odpaliły trzy rakiety, które spadły około 300 metrów od punktu granicznego Masnaa, po stronie libańskiej. Dotychczas nie ma informacji o ofiarach. Rzeczniczka izraelskiego dowództwa powiedziała, że atak został przeprowadzony w celu przerwania dostaw zaopatrzenia dla Hezbollahu. Po ataku została zamknięta w obu kierunkach główna droga łącząca Liban z Syrią, po raz pierwszy od 12 lipca, kiedy rozpoczął się konflikt zbrojny między Izraelem, a libańskim Hezbollahem.
"Wojsko zaatakowało drogę z Libanu do Syrii, aby uniemożliwić przemyt broni" - powiedziała rzeczniczka.
Syria jest uważana, razem z Iranem, za sponsora szyickiego Hezbollahu.

Od momentu porwania przez Hezbollah dwóch Izraelskich żołnierzy i wybuchu konfliktu, w Libanie zginęło co najmniej 462 ludzi, około 750 tys. musiało opuścić swe domy. W Izraelu śmierć poniosło co najmniej 51 osób.

pap, em