1,5 roku kolonii karnej dla opozycjonisty

1,5 roku kolonii karnej dla opozycjonisty

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lider opozycyjnego "Młodego Frontu" Źmicier Daszkiewicz został skazany przez sąd w Mińsku na 1,5 roku kolonii karnej za działalność w nielegalnej organizacji.
Rozpoczęty w poniedziałek proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. Dopiero na ogłoszenie wyroku wpuszczono kilku dziennikarzy i dyplomatów, wśród których byli ambasadorowie USA i Niemiec, reprezentujący na Białorusi interesy Unii Europejskiej. Przed budynkiem sądu zebrało się blisko stu działaczy "Młodego Frontu". W żywym łańcuchu, który utworzyli, stał z nimi lider sił demokratycznych Alaksandr Milinkiewicz. Wiadomość o wyroku przyjęli okrzykami: "Hańba sądowi!", "Uwolnić Daszkiewicza!". Rozwinęli transparent z napisem: "+Młodego Frontu+ nie zniszczą+. Wieczorem zebrali się na Placu Październikowym z portretami swego lidera i zniczami, by zaprotestować przeciw wyrokowi. Milicja zatrzymała 12 osób, w tym dziennikarkę Radia Swoboda, którą wkrótce wypuszczono.

Szef centrum obrony praw człowieka "Wiasna" Aleś Bialacki ocenił wyrok jako surowy, zwracając uwagę, że maksymalna kara z zastosowanego paragrafu to dwa lata pozbawienia wolności. Według niego, nie było uzasadnienia, by utajnić proces. "Wydaje się, że sąd skrywał prawną bezpodstawność procesu" - ocenił Bialacki. W jego opinii, postawiony Daszkiewiczowi zarzut jest "nic nie wart", a sędzia nie wydała wyroku samodzielnie, tylko wykonała polecenie "z góry". Bialacki zwrócił uwagę, że Daszkiewicza oskarżono o to samo, co wcześniej działaczy organizacji "Partnerstwo", skazanych na kary od pół roku do dwóch lat więzienia. Ich proces też toczył się za zamkniętymi drzwiami.

Kary więzienia za przynależność do organizacji nie zarejestrowanej w Ministerstwie Sprawiedliwości wprowadziła ustawa, uchwalona przed marcowymi wyborami prezydenckimi. Opozycyjne organizacje praktycznie nie mogą mieć nadziei na uzyskanie rejestracji.

Lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatolij Lebiedźka przypomniał sprawę szefa niezależnej organizacji inwalidów wojny w Afganistanie Alaksandra Kamarouskiego, u którego podczas rewizji na granicy znaleziono fałszywe dolary, a także sprawę prezes nie uznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys. "To wszystko ogniwa jednego łańcucha" - ocenił.

"Młody Front" aktywnie działał w czasie wyborów prezydenckich. Daszkiewicz był jednym z głównych organizatorów miasteczka namiotowego na Placu Październikowym. KGB wszczęło sprawy przeciw kilku aktywistom organizacji. W śledztwie przesłuchano dziesiątki działaczy, sprawy umorzono.

Daszkiewicza aresztowano 15 września, gdy milicja rozpędziła jego spotkanie z działaczami w Mohylewie. W więzieniu przebywa poprzedni przywódca "Młodego Frontu" Pawał Siawiaryniec, skazany za organizację protestów w 2004 roku. Ocenia on, że władze dążą do sparaliżowania działalności największej, opozycyjnej organizacji młodzieżowej.

pap, ss