Bladzi Zieloni

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kiedyś świat był zielony. Byli Zieloni prawicowi, lewicowi, rewolucyjni, romantyczni, byli Zieloni mistyczni i Zieloni świeccy; Zieloni pragmatyczni i Zieloni millenaryjni. Dziś Zieloni są bladzi.
Ruchy ekologiczne wykończyły się. Nie mają - jak dawniej - wpływu na bieżącą politykę, w ich gronie nie toczą się gorące dyskusje. Zieloni są dziś kojarzeni z działaniami na granicy prawa i wiarą w utopijne idee społeczne.

To paradoks, że ruchy Zielonych związały się z lewicą. Marksiści od początku podejrzliwie podchodzili do ekologii, uważając, że jest ona związana z czasem wolnym i zainteresowaniem estetycznym ludzi zamożnych, z uszczerbkiem dla działalności produkcyjnej, od której przecież zależy los pozostałych. Jednak to właśnie w sojuszach czerwono-zielonych (być może za sprawą Niemiec) odnalazły się ruchy ekologiczne. Ekologia stała się dziś kanonem nowej lewicy.

Jednak Zieloni wpadli jednocześnie w kolejny paradoks. Już dawno udowodniono, że sprawcami największych katastrof ekologicznych (w szerokim znaczeniu) były państwa socjalistyczne, z rozbudowanym aparatem urzędniczym, koncentracją władzy i brakiem odpowiedzialności obywateli. Zieloni domagając się większych nakładów na ekologię i interwencjonizmu państwowego, zmniejszają właśnie odpowiedzialność obywatelską. Tworzą machinę, przeciw której występują.

Wraz z zejściem ze sceny Joshki Fishera skończyła się kariera Zielonych w wielkiej polityce. Szanse Francuzki Dominique Voyet na odegranie jakiejś większej roli są niewielkie. Zieloni mogą jednak - na zasadzie nowości - zaistnieć w państwach "nowej" Europy. Tak jak w Czechach, gdzie są języczkiem u wagi prawicowej koalicji. Tyle że - tak jak w Czechach - powinni się oni zdecydowanie odciąć od lewicowych pomysłów na gospodarkę.