Setki turystów i mieszkańców ewakuowano z hoteli i domów.
W nocy z poniedziałku na wtorek z ogniem walczyło na linii około 10 kilometrów 250 strażaków. Noc uniemożliwia użycie samolotów do gaszenia pożaru. Ze względów bezpieczeństwa zostaną one włączone do akcji dopiero we wtorek o świcie - około godz. 7 rano czasu lokalnego (6 rano czasu polskiego).
Sekretarz prasowy ambasady RP w Grecji Sławomir Misiak powiedział, że polscy turyści nie są zagrożeni. Podkreślił, że trzy z czterech polskich biur podróży, które organizowały wypoczynek dla Polaków w tym rejonie, potwierdziły, iż ich podopieczni zostali ewakuowani.
"Do ambasady można zgłaszać się po pomoc, jeśli ktoś z polskich obywateli np. utracił w pożarze dokumenty; polska placówka może pomóc również w powrocie do kraju" - powiedział sekretarz.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych uruchomiło specjalną infolinię. Pod numerem 022 523 90 09 można uzyskać informacje na temat aktualnej sytuacji w ogarniętych pożarem greckich kurortach.
Turyści i mieszkańcy uciekając przed pożarem zgromadzili się na plażach, skąd zabierały ich jednostki straży granicznej i prywatne łodzie. Co najmniej trzysta ewakuowanych osób zostało przewiezionych do innych hoteli oraz do odległych o 80 kilometrów Salonik - relacjonowała we wtorek tuż po północy agencja AP.
Sekretarz prasowy polskiej ambasady powiedział, że w opinii mieszkańców akcja gaszenia jednego z największych w historii Grecji pożarów rozpoczęła się zbyt późno. Pierwsze beczkowozy przybyły na miejsce dopiero trzy godziny od wybuchu pożaru. Przedstawiciele straży tłumaczyli, że akcję utrudnia silny wiatr. Temperatura w tym rejonie sięgała w poniedziałek 42 stopni Celsjusza.
pap, em