Wskutek rzekomego wycieku ropy z rurociągu "Przyjaźń-I" na odcinku między Briańskiem w Rosji a Nowopołockiem na Białorusi, od 29 lipca rosyjskiego surowca nie otrzymuje litewska rafineria w Możejkach (Mażeikiu Nafta), którą przejmuje polski koncern PKN Orlen.
Amerykański dziennik dodaje, że "Łukoil, rosyjski gigant energetyczny, próbował kilka lat temu tej samej sztuczki, ale nie udało mu się wtedy nabyć rafinerii". Gazeta zwraca uwagę, że obecny manewr - który przypisuje inspiracji Kremla - "wykazuje niepokojące podobieństwo do przerwania przez Putina dostaw gazu ziemnego na Ukrainę na początku tego roku, co było politycznie motywowanym odwetem za wybór prozachodniego prezydenta (Wiktora Juszczenki)".
"Śmieszy to gadanie Putina o bezpieczeństwie energetycznym na (lipcowym) szczycie G-8" - czytamy w komentarzu. Dziennik zauważa, że rosyjski prezydent, posługując się energią jako bronią polityczną narusza jedną z "zasad zapewnienia bezpiecznych dostaw energii dla światowej gospodarki". Autor komentarza ostrzega w związku z tym Europę Zachodnią przed zbytnim poleganiem na dostawach rosyjskiego gazu ziemnego.
"Kraje Europy Zachodniej powinny więcej inwestować w budowę terminali skroplonego gazu ziemnego, aby mogły one przyjąć tankowce z innych krajów produkujących gaz ziemny. Polegając na rosyjskich dostawach energii, Zachód naraża się na niebezpieczeństwo" - konkluduje "Washington Post".
pap, em