Mały ruch graniczny z Rosją i Ukrainą jest dla lokalnych handlowców biznesowym eldorado. Kiedy więc tuż przed szczytem NATO i na czas Światowych Dni Młodzieży go zamknięto, kupcy zaczęli gorączkowo liczyć straty. Na początku sierpnia ponownie został uruchomiony, ale już nie na granicy z Rosją i obwodem kaliningradzkim. Dla tutejszych handlowców to dramat, bo z przyjeżdżających z Kaliningradu klientów żyją Bartoszyce, Braniewo i Gołdap. – To są dramaty rodzinnych interesów z tamtych regionów. Rosjanie zostawiają tam po 200 mln zł rocznie – mówi dr Jerzy Lewczuk, ekonomista specjalizujący się w tematyce gospodarek wschodniej Europy. – To doprowadzi do upadku lokalnych biznesów oraz zubożenia i tak biednego lokalnego społeczeństwa – dodaje Tomasz Luto, burmistrz Gołdapi.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.