Może dlatego, że był to kapitalizm pod kontrolą państwa. Politycy rozdawali karty w raczkującej bankowości, ubezpieczeniach, telekomunikacji, mnożyli przepisy, dzielili dotacje. Płaciliśmy za to wysokimi cenami czy też nowymi podatkami. Twarzą przemian był Leszek Balcerowicz, przez jednych nienawidzony, przez innych wielbiony. Nie wchodząc teraz w ocenę Balcerowicza-polityka, wiem, że to na jego wykładach w Szkole Głównej Handlowej nauczyłem się ekonomii. Nasze ścieżki się jednak nie skrzyżowały, w odróżnieniu od studenta, który uczył się na SGH rok przede mną – Ryszarda Petru. Obecny lider Nowoczesnej w latach 90. pozostawał blisko Balcerowicza w Fundacji CASE czy też w roli doradcy w Ministerstwie Finansów. Potem pracował w bankowości.
Ale "Poznaj siłę swoich pieniędzy” brzmiało dla niektórych ironicznie. Na przykład dla tych, którzy po likwidacji zakładu pracy klepali biedę. Do dzisiaj brzmi ironicznie w uszach tych, którzy dali się skusić reklamom funduszy emerytalnych, inwestycyjnych, polisolokat czy kredytów frankowych. Nie, w tym ostatnim przypadku nie twierdzę, że banki łamały prawo. Tak uważają sędziowie w przypadku niektórych spraw wytaczanych przez kredytobiorców. U progu XXI w. Polakom łatwiej już było uwierzyć w siłę swoich pieniędzy, tyle że niektórzy musieli wyjechać za granicę, aby zacząć je zarabiać. Dotyczyło to, bagatela, ponad 2 mln obywateli. Ale jednak na początku XXI w. wydarzyło się coś jeszcze. Nastały czasy rewolucji informacyjnej.
Za sprawą internetu oraz mediów społecznościowych komunikujemy się intensywniej niż kiedykolwiek. I jednoczymy wokół pomysłów, idei, inicjatyw. Nie tak dawno, w 2014 r., mobilizowała nas akcja "Jedz jabłka przeciw Putinowi” (#jedzjablka), wspierająca rodzimych producentów po nałożeniu przez Rosję embarga na unijne owoce.
W ubiegłym tygodniu wielu Polaków poruszył „#czarny protest”. Prowadzony nie tylko pod Sejmem, ale również w internecie. Kobiety (i mężczyźni) publikowali w mediach społecznościowych zdjęcia w czarnych kreacjach, aby zaprotestować przeciwko zaostrzaniu przepisów antyaborcyjnych.
Bogate plony przyniosła również akcja #misiewicze czy też #pisiewicze, której twarzą stał się Bartłomiej Misiewicz. PiS ma pecha, bo to obsadzanie posad będących w zasięgu polityków zawsze kończyło się mniejszymi lub większymi skandalami. Tylko internet nie był jeszcze tak rozwinięty. Pamiętają Państwo, co powiedział ówczesny minister skarbu Wiesław Kaczmarek, gdy Stanisław Dobrzański, były minister obrony narodowej, został w 2001 r. szefem państwowego giganta, Polskich Sieci Elektroenergetycznych? "Staszek chciał sprawdzić się w biznesie".
Poznaliśmy siłę swoich pieniędzy, teraz poznajemy siłę informacji. A PiS ma twardy orzech do zgryzienia, bo państwo i spółki przez niego kontrolowane mają odgrywać ważną rolę w polityce gospodarczej rządu. Jak zapewnić w państwowych kolosach wysokie standardy zarządzania? Jest w tym smaczek, że stronę Misiewicze.pl tworzą działacze Nowoczesnej, na czele której stoi Ryszard Petru. „Czasy się zmieniają, a pan ciągle jest w komisjach” – mówi w "Psach" Franz Maurer, grany przez Bogusława Lindę. Kibicuję tym, którzy podejmują działania przynoszące korzyść Rzeczypospolitej, zwłaszcza szeregowym działaczom, aktywistom i społecznikom. Ale lubię ten film
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.