DRAMAT
Polskie twarze
W„Twarzy” Szumowskiej są dwa filmy. Pierwszy to bezlitosna satyra na tzw. Polskę B. Na wszystko, co najgorsze we współczesnej prowincjonalnej rzeczywistości. Alkoholizm, ksenofobię, pełną nienawiści religijność, chciwość. Na chamstwo. Bohater, młody chłopak, choć ma większe marzenia, jest dzieckiem tego świata. Wśród strumieni wódki drwi z Żydów i muzułmanów i nie stroni od discopolowych potańcówek.
Pracuje przy budowie pomnika Chrystusa Króla. Aż staje się ofiarą wypadku, po którym lekarze przeprowadzą na nim pierwszą w Europie ratującą życie operację przeszczepu twarzy. I ze „swojego” człowieka stanie się odmieńcem, a film zamieni się w gorzką i głęboką opowieść o inności. O miejscu dla obcego we współczesnej Polsce i o człowieku, który po raz pierwszy obserwuje własną wspólnotę z pozycji outsidera. Świetny jest tu Mateusz Kościukiewicz, pozbawiony podstawowego środka aktorskiego wyrazu – mimiki, fascynują zdjęcia Michała Englerta z niewielką głębią ostrości, które nadają opowieści z licznymi odniesieniami do polskich realiów uniwersalny wymiar. Czy „Twarz” wywołała dyskusję o stosunku uprzywilejowanych artystów do wykluczonych? Z pewnością. Ale z drugiej strony reżyser ma prawo wytykać swojemu społeczeństwu cechy i problemy, które bolą najbardziej.
Krzysztof Kwiatkowski, „Twarz”, reż. Małgorzata Szumowska, Kino Świat

Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Komentarze