Między Krakowem i Wiedniem
Stanisław Lem, Ewa Lipska, Tomasz Lem, „Boli tylko, gdy się śmieję. Listy i rozmowy”, Wydawnictwo Literackie
Wybitna poetka Ewa Lipska oraz myśliciel i wybitny pisarz Stanisław Lem pisali do siebie listy w latach 80. ubiegłego wieku. Ona mieszkała w smętnym Krakowie czasu stanu wojennego, on w Wiedniu z dala od stanu wojennego. Jednak niespecjalnie mógł korzystać z uroków miasta, bo akurat spadła na niego fala chorób wymagających długiego i męczącego leczenia. Mimo tych opresyjnych sytuacji listy wymieniali dość regularnie, ale ponieważ mieli świadomość tego, że są czytane przez cenzurę, pisali głównie o sprawach codziennych, bez wdawania się w politykę.
Żartowali, dzielili się wiadomościami o znajomych, czasami robili dowcipy cenzurze, jak np. Lem piszący: „złamany jestem potworną wiadomością (…), że Chiny, Boże, przeklnij je, zeszły z kursu M-L [marksizmu-leninizmu – przyp. red.]. Nie wiem, co na to poradzić?”. Jest w tych listach trochę realiów życia w smutnych czasach, sporo wiadomości o ówczesnych nastrojach pisarzy, trochę żartów, jakie „wytwarzają” inteligentni ludzie. W sumie: ciekawostka dla młodych, którzy nie załapali się na tamtą rzeczywistość, dla starszych – wspomnienie wyprane z niepokoju czy wręcz strachu, w jakim się wtedy żyło. Korespondencja pisarzy wygasła, gdy Lem wrócił do Krakowa, a Lipska została pracownicą Instytutu Polskiego w Wiedniu. Główny blok listów uzupełnia korespondencja Lipskiej ze studiującym w Stanach Tomaszem Lemem, synem autora „Solaris” oraz trzy bardzo interesujące jej wywiady z Lemem seniorem. LB
Sztuka i życie
W 1957 R. BIEDUJĄCA W NOWYM JORKU MŁODA HISTORYCZKA SZTUKI Z AUSTRALII MALUJE KOPIĘ XVII-WIECZNEGO obrazu wymyślonej na potrzeby powieści holenderskiej malarki. Szajka złodziei kradnie oryginał obrazu i zastępuje go kopią. Robi się afera, gdy właściciel odkrywa podmianę, ale na skutek rozmaitych zbiegów okoliczności pomiędzy nim i kopistką rodzi się uczucie, potem łączy ich łóżko, potem rozstają się na długo. Spotykają się znów, gdy ona jest uznaną historyczką sztuki, on majętnym starcem. W takim skrócie brzmi to jak streszczenie byle jakiej powieści sensacyjno-romansowej. Ale nie! Mamy do czynienia z subtelną, pięknie napisaną oraz inteligentną powieścią o roli sztuki w życiu ludzi, o moralnych rozterkach, rozczarowaniach i nadziei. LB
Zabawa na czarno
TAKI TYTUŁ MÓGŁBY NOSIĆ HORROR DLA MI- ŁOŚNIKÓW MEDIÓW SPOŁECZNOŚCIOWYCH, ale na ich szczęście nosi go wesoła powieść detektywistyczna dla wszystkich. Jej bohaterka to Afroamerykanka, porucznik policji nowojorskiej, która zostaje służbowo zesłana do mieściny – uwaga – Nowy Jork, ale w stanie Kolorado. Jest tam 150 mieszkańców i blisko 170 rond. Nic się tam nie dzieje, pani porucznik nie ma się czym wykazać, więc marzy o zbrodniach, do jakich przywykła w dużym Nowym Jorku. Los wysłuchał jej próśb i się zaczyna… Zbrodnie są jak z ponurego kryminału, ale francuski autor naciąga ramy gatunku tak, że mimo grozy jego powieść śmieszy i bawi. LB

Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Komentarze