Znów nas skrzywdzono. Tym razem w roli złego sędziego Howarda Webba wystąpili ministrowie nauki państw Unii Europejskiej, którzy zadecydowali, że Europejski Instytut Technologii (EIT) powstanie w Budapeszcie, a nie we Wrocławiu. Na osłodę Polska dostanie miejsce w radzie zarządzającej EIT (kolejny stołek dla eurokraty za pieniądze podatników), a we Wrocławiu może zostanie kiedyś zlokalizowana jakaś jednostka badawcza EIT (czyli kolejna przechowalnia darmozjadów). O co ten lament?
Amerykańska Dolina Krzemowa nie rozkwitła na przełomie lat 60. i 70. dlatego, że kilku biurokratów z Waszyngtonu postanowiło właśnie tam umieścić centrum innowacyjnych technologii. Powstała, bo prywatny biznes i uczelnie znalazły tam najlepsze warunki rozwoju. Wiara w to, że odgórnie stworzony EIT dorówna renomą i wynikami naukowymi MIT, stworzonemu przez prywatnych przedsiębiorców, jest śmieszna. Lepiej stwórzmy w Polsce takie warunki, aby prywatny biznes sam czuł chęć i potrzebę inwestowania w naukę.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.