Wcześniej marzyły mu się studia na uczelni technicznej w USA, pod koniec ubiegłego roku zdawał amerykański test SAT, odpowiednik naszej matury. Poszło mu nieźle, ale nie na tyle, by znaleźć się w gronie 3 procent zagranicznych studentów przyjmowanych co roku na tę prestiżową uczelnię. Szybko opracował plan B – Politechnika Warszawska.
1 Planuj, planuj, planuj
Michał Rakowski twierdzi, że nad wyborem kierunku studiów zastanawiał się już pod koniec gimnazjum. Zdaniem ekonomisty z Instytutu Sobieskiego Pawła Dobrowolskiego, bardzo słusznie. – Dawniej o tym, co chcemy studiować, myśleliśmy dopiero w klasie maturalnej. Teraz świat się zmienił, jest znacznie większa konkurencja, więc gdy ktoś zacznie planować przyszłość dopiero przed maturą, będzie spóźniony – twierdzi.
Gdy Dobrowolski studiował na wydziale ekonomii słynnego Uniwersytetu Harvarda, zaskoczyło go, jak wcześnie Amerykanie zaczynają planować przyszłość dzieci. – W sklepiku na kampusie sprzedawane są wdzianka dla niemowlaków z logo tej uczelni. Rodzice kupują je, mając nadzieję, że za 17 lat ich dziecko będzie na niej studiować. Mniej więcej na etapie szkoły podstawowej zaczynają sprawdzać, jakie są kryteria przyjęć na najlepsze uczelnie. Potem wysyłają dzieci na lekcje muzyki, języków albo zapisują je do klubów sportowych, by w przyszłości miały jak największe szanse dostać się na upatrzony uniwersytet – mówi ekonomista.
Wniosek dla Polaków? – Im wcześniej młody człowiek stanie do edukacyjnego wyścigu, tym większa szansa, że go wygra. Ale rodzice nie powinni zmuszać dzieci, by wybierały kierunek, do którego nie mają predyspozycji. Bo wtedy mogą stracić wszelką motywację i niechybnie przegrają rywalizację z rówieśnikami – radzi Dobrowolski.
2 Zastanów się, co lubisz
Gdyby Rafał Grzywnowicz mógł cofnąć czas, wybrałby inne studia. Zamiast na historię poszedłby raczej na psychologię. Kiedy dziewięć lat temu zdawał maturę, marzył o tym, by zostać pisarzem. Wszyscy go jednak zniechęcali. Mówili, że powinien iść do szkoły policyjnej albo postarać się o pracę w rodzinnym Olsztynie. Rafał chciał studiować, więc zdecydował się na historię na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. – Wybrałem kierunek pedagogiczny. Miałem praktyki nauczycielskie i zakochałem się w tym zawodzie. Niestety, nigdy nie było dla mnie etatu – mówi z żalem. Rafał był potem agentem ubezpieczeniowym, operatorem infolinii, likwidatorem szkód komunikacyjnych, doradcą klienta w firmie telekomunikacyjnej. Teraz pracuje w marketingu. O młodzieńczych pasjach jednak nie zapomniał, właśnie wydaje debiutancki tomik poezji.
Zdaniem prof. Marka Góry, kierownika Katedry Ekonomii w warszawskiej Szkole Głównej Handlowej, trudno wyrokować, jaki kierunek studiów zagwarantuje maturzyście sukces zawodowy. – Bardzo ważne jest, by robić coś, co się lubi – mówi. Podobnego zdania jest Małgorzata Matuszczak, psycholog pracująca w stołecznym liceum im. Cervantesa. – Dobrze jest też słuchać rad bliskich i znajomych. Jeśli mówią: byłabyś świetnym prawnikiem, albo: nadajesz się do radia, warto się zastanowić, czy nie mają racji – mówi. Tym, którzy jeszcze nie wiedzą, co chcą studiować, Matuszczak radzi: nie podejmujcie decyzji na siłę, zróbcie sobie roczną przerwę. – Można w tym czasie wyjechać za granicę w ramach wolontariatu, skończyć szkołę pomaturalną albo pójść na praktyki do jakiejś firmy. Warto dać sobie czas, by dojrzeć do tej decyzji.
3 Wybierz dobrą uczelnię
Trzeba się jednak dobrze zastanowić, czy po ukończeniu wybranego kierunku studiów znajdziemy dobrą pracę. – Studiowanie na uczelni, która działa w oderwaniu od potrzeb rynku pracy, nie ma sensu – ostrzega prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. W Polsce studiuje około 2 mln osób. I można by się cieszyć, że odsetek studiujących jest jednym z najwyższych w Europie, gdyby nie fakt, że jakość tej edukacji bywa dramatycznie niska. Spośród blisko 500 wyższych uczelni jedna trzecia jest państwowa, reszta to prywatne szkoły wyższe, które najczęściej oferują kierunki humanistyczne, administracyjne albo związane z marketingiem. Z bardzo prostego powodu: bo ich prowadzenie nie wymaga dużych nakładów finansowych.
– Niestety, spora część młodych ludzi pochodzących z małych miasteczek, z rodzin o niższym statusie społecznym ma problem z dostaniem się na państwowe uczelnie. Chcąc nie chcąc, decydują się więc na uczelnię prywatną. Powinni mieć jednak świadomość, że dla pracodawcy taki dyplom nie będzie specjalnie atrakcyjny – mówi Paweł Dobrowolski.
To ważne, bo w Polsce wyższe wykształcenie przestało chronić przed bezrobociem. Wśród absolwentów uczelni przekroczyło ono 200 tys. osób i szybko rośnie. – A to tylko oficjalne dane GUS, prawdziwa liczba bezrobotnych z dyplomem może być znacznie większa. Do tego dochodzi rzesza absolwentów pracujących na stanowiskach, które nie wymagają wyższego wykształcenia – dodaje prof. Kabaj.
4 Nie kieruj się modą
Kiedy Piotr Michalczyk z Warszawy 11 lat temu zdawał maturę, nie do końca wiedział, co chce w życiu robić. W końcu zdecydował, że złoży papiery do Wojskowej Akademii Technicznej, i dostał się na zarządzanie, bardzo modny wtedy kierunek. I okazało się, że po tych studiach nie ma dla niego pracy. Rok temu wyjechał do USA. Doskonalił angielski i pracował, głównie na budowach. – To było pouczające doświadczenie. Pewnego razu pracowałem razem z doktorantem z Polski. Kuliśmy w piwnicy mur młotami pneumatycznymi, a nad nami byli hydraulicy i elektrycy. Czasem schodzili do nas na dół, żeby zobaczyć, jak mamy ciężko – wspomina.
Dziś Piotr Michalczyk wie jedno: aby zdobyć pracę, nie wystarczy dyplom ukończenia modnego kierunku. Właśnie wrócił z USA i zamierza się całkowicie przekwalifikować. – 5-10 lat temu wmawiano młodym ludziom, że najbardziej przyszłościowe są marketing, zarządzanie i finanse. I co? Dzisiaj mamy za dużo ludzi z takimi dyplomami. Teraz więc wmawia się maturzystom, że powinni studiować nauki politechniczne, bo inżynier zawsze pracę znajdzie – mówi Paweł Dobrowolski. Efekty już widać. W tym roku po raz drugi z rzędu rozszerzony egzamin maturalny z matematyki zdawało blisko 65 tys. maturzystów, a kolejne 35 tys. z fizyki. Tymczasem język polski na trudniejszym poziomie napisało tylko 38 tys. uczniów. Najwyraźniej maturzyści uwierzyli ekspertom, którzy zapewniają, że dla absolwentów uczelni technicznych pracy nie zabraknie.
5 Jak najszybciej zacznij pracę
25-letnia Natalia Jakubowska kończy w tym roku zaoczne studia w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Przyjechała do Warszawy z niewielkiej miejscowości pod Krakowem, nie mogła liczyć na pomoc rodziców, więc od początku studiów pracowała.
Ale czy na pewno? – Za kolejne 10 lat może się okazać, że będziemy mieć nadprodukcję inżynierów i z pracą dla nich będzie kiepsko – ostrzega Dobrowolski. 5 Jak najszybciej zacznij pracę 25-letnia Natalia Jakubowska kończy w tym roku zaoczne studia w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Przyjechała do Warszawy z niewielkiej miejscowości pod Krakowem, nie mogła liczyć na pomoc rodziców, więc od początku studiów pracowała.
Była kasjerką w supermarkecie, hostessą i telemarketerką. Dziś pracuje w biurze stowarzyszenia zajmującego się promocją teatru i wierzy, że to doświadczenie przybliży ją do upragnionego dziennikarstwa. Zdaniem prof. Marka Góry z SGH całkiem słusznie.
– Warto jak najwcześniej próbować swoich sił na rynku pracy. To umożliwia podniesienie kwalifikacji i pozwala sprawdzić, czy jesteśmy dorosłymi ludźmi, którzy potrafią zarobić na życie. Poza tym praca zarobkowa daje poczucie pewności siebie – mówi. Polscy studenci nie kwapią się jednak do pracy. Podczas gdy w krajach takich jak Holandia, Dania czy Szwajcaria pracuje około 60 proc. studentów, w Polsce tylko 40 proc.
– Z analiz GUS wynika, że studenci, którzy jeszcze w trakcie nauki podejmują pracę, po zakończeniu edukacji znajdują zatrudnienie już po kilku miesiącach. Natomiast ci, którzy poświęcają się tylko nauce, szukają pracy nawet dwa lata – przypomina prof. Mieczysław Kabaj.
6 Nie kolekcjonuj kursów
Prof. Kabaj bardzo ubolewa nad tym, że na polskich uczelniach nie istnieje rozwinięty system praktyk i staży. – Wiele uczelni ma zasadę, że w czasie całego toku studiów student powinien odbyć miesięczną praktykę. To jest śmieszne, a dla inżyniera, mechanika czy elektrotechnika po prostu niewystarczające. W innych krajach do uzyskania dyplomu wymagany jest sześciomiesięczny staż – twierdzi.
Doradca personalny Robert Reinfuss przestrzega jednak przed gorączkowym kolekcjonowaniem kursów i szkoleń. – Dokształcanie się jest roztropne, ale nie gwarantuje sukcesu, bo stało się już standardem. Jeśli więc decydujemy się na szkolenie, warto wybrać dobrą firmę lub uczelnię. Wtedy nie jest nawet istotne, co się robiło, liczy się fakt, że była to
okazja do spotkania z innym światem i kulturą pracy – mówi. Jego zdaniem polscy absolwenci mocno przeceniają również znaczenie studiów podyplomowych. – Dla pracodawców dyplom ukończenia takiej szkoły to nie jest argument, by kogoś zatrudnić. Dla ludzi, którzy dopiero ukończyli studia, to zwykła strata czasu. Oni powinni szukać pracy, a nie bez końca się uczyć – przekonuje.
7 Wybierz specjalizację
Młodzi Polacy często nie zdają sobie sprawy z tego, że na polskim rynku o wiele większe szanse znalezienia pracy ma osoba o wąskiej specjalizacji niż ta, która się zna na wszystkim – uważa Robert Reinfuss. Radzi wszystkim, by jak najszybciej wybrali specjalizację. – Ale na przykład marketing to nie jest jeszcze specjalizacja. Trzeba sobie znaleźć w ramach marketingu jeszcze coś konkretniejszego: reklamę czy promocję. Wybrać jedną, nawet bardzo wąską dziedzinę i być w niej dobrym – przekonuje.
Właśnie tak zamierza zrobić Agnieszka Sikora z Lublina, która w najbliższy piątek 13 maja będzie po raz drugi zdawać maturę z geografii. Chce poprawić zeszłoroczny wynik i dostać się na dzienne studia na SGH. Teraz jest na wieczorowych. Choć na SGH specjalizację wybiera się dopiero po pierwszym roku, Agnieszka już teraz zdecydowała, że będą to międzynarodowe stosunki gospodarcze.
8 Inwestuj w języki, zwiedzaj świat
Absolwenci SGH słyną też z tego, że znają co najmniej dwa języki obce. Najczęściej jest to angielski i rosyjski, ale również francuski, niemiecki i coraz częściej hiszpański. Prof. Marek Góra uważa, że inwestycja w naukę języków to dziś oczywistość: – Jeśli ktoś tego nie rozumie, dyskwalifikuje go to na rynku pracy. Paweł Dobrowolski też tak sądzi, ale zastrzega, że to za mało, by odnieść sukces. – Jeżeli się nie zobaczyło trochę świata, nie poznało różnych środowisk i nie nauczyło pewnej przebojowości, to nie wystarczy tytuł magistra i kilka języków – przekonuje.
9 Buduj sieć kontaktów
Gdy pracownie badania opinii publicznej pytają Polaków, jak najłatwiej znaleźć pracę, ponad jedna trzecia ankietowanych odpowiada, że przez „znajomości". W Polsce to słowo ma fatalne konotacje, ale na Zachodzie już od dawna mówi się o konieczności networkingu, czyli tworzenia sieci kontaktów, które mogą pomóc w karierze.
Zdaniem psychologa biznesu Jacka Santorskiego trzeba się wręcz zanurzyć w sieci kontaktów: na Facebooku, w klubach czy stowarzyszeniach. – Im więcej mamy znajomych, tym lepiej. Ludzie, którzy mają bogatą sieć kontaktów, łatwiej zdobywają informacje o ścieżkach kariery czy możliwościach zatrudnienia. Badania pokazują, że gdy nasi znajomi pochodzą z różnych środowisk, również nasze życie jest bardziej interesujące – mówi.
10 Wyróżniaj się
Robert Reinfuss, który jako doradca personalny wiele razy brał udział w rekrutowaniu nowych pracowników, twierdzi, że do dziś pamięta ludzi, którzy w czasie rozmów kwalifikacyjnych opowiadali o swoich pasjach: o tym, że uprawiali wspinaczkę wysokogórską albo działali w jakiejś organizacji. Zwrócił na nich uwagę, bo – jak mówi – wyróżniali się z szarej masy kandydatów.
Przyszłym absolwentom Reinfuss radzi również, by w swoich CV nie pisali, że podejmą się każdego zadania. – To poważny błąd. Zapamiętuje się tylko tych, którzy jasno wiedzą, czego chcą, zwłaszcza jeśli chodzi o charakter pracy. Gdy ktoś mówi, że może robić wszystko, niczym się nie wyróżni.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.