Nigdy nie mówię nigdy

Nigdy nie mówię nigdy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mogliby być gwiazdami Off Festivalu, obok Iggy & The Stooges, Thurstona Moore’a i Swans. ale Afghan Whigs pod wodzą Grega Dulliego wystąpią na mniejszym koncercie – w warszawskim klubie Proxima.
Tomasz Korzeniewski: W ostatnich latach nie chciałeś odpowiadać na pytania o Afghan Whigs…

Greg Dulli: Jesteś pewny? Nie mam problemu, żeby wspominać Afghan Whigs.

Ale zaprzeczałeś, że jest szansa na reaktywację.

W końcu zmieniłem zdanie. Pod koniec zeszłego roku zwrócili się do nas organizatorzy festiwalu All Tomorrow Parties. Dobrze się znamy, więc obiecałem im, że specjalnie dla nich spróbuję zebrać zespół. Umówiliśmy się na próbę w Nowym Orleanie. W dwa dni zagraliśmy z marszu 30 piosenek i czułem, że jesteśmy gotowi do powrotu.

Jak twoi dawni koledzy zareagowali na propozycję?

Członkowie Afghan Whigs nie są moimi dawnymi kolegami, cały czas utrzymujemy kontakt. Wiesz, jak wyglądał koniec tego zespołu 12 lat temu? Siedzieliśmy u mnie przy kolacji, rozmawialiśmy i wspólnie doszliśmy do wniosku, że jesteśmy wypaleni muzycznie i nie mamy czasu na wspólne granie. Potem były łzy i picie do rana.

Czyli nie pokłóciliście się o pieniądze albo o kobietę?

W żadnym wypadku, po prostu pod koniec lat 80. wpadliśmy w wir wydarzeń. Mieliśmy po 20 lat i jak wszyscy nasi rówieśnicy chcieliśmy grać rock and rolla. Nam się udało, podpisaliśmy kontrakt, potem była pierwsza płyta, druga, trzecia. Jeździliśmy z koncertami po Stanach, Kanadzie, pojechaliśmy do Europy. Nagraliśmy sześć płyt i daliśmy ponad tysiąc koncertów. To były dobre i szczęśliwe czasy dla nas. Nasze drogi rozeszły się naturalnie – basiście urodziło się dziecko, gitarzysta miał dziewczynę w Minnesocie, a ja zakochałem się w Nowym Orleanie.

Takie przemyślane rozstania zdarzają się rzadko…

Zgadza się, jednak pogodzić ambicje czterech czy pięciu facetów przez dłużej niż kilka lat jest trudno. Na palcach jednej ręki można policzyć zespoły, którym udało się długo przetrwać i utrzymać z grania – takich jak Rolling Stones, U2.

Ty jedyny po rozejściu się zespołu kontynuowałeś karierę. Denerwowało cię, kiedy podkreślano, że jesteś byłym członkiem Afghan Whigs?

Nigdy nie miałem z tym problemu. W ten sposób wielu ludzi mnie kojarzy i jestem dumny z grania w Afghan Whigs. Gdyby ktoś mnie podpisał „Greg Dulli, były członek Van Halen”, mógłbym się trochę wkurzyć.

Będzie nowy materiał Afghan Whigs?

Jeszcze nie wiem. Zagraliśmy ponad 15 koncertów, przyjęcie mamy dobre, czujemy się komfortowo na scenie i w trasie. Nie wiem tylko, czy jest w nas jeszcze tyle kreatywności. Choć ostatnio na próbie wrzuciłem jakiś riff, reszta zespołu podłapała i chyba będzie z tego nowa piosenka. Dlatego nigdy nie mówię nigdy.
Więcej możesz przeczytać w 33/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.