Metafizyka maratończyka

Metafizyka maratończyka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Stan upojenia biegiem, ów słynny naturalny odlot, jeszcze niedawno uważany był przez naukowców za mit. Dziś mamy pewność, że euforia biegacza ma uzasadnienie fizjologiczne. Coraz więcej dowodów znajduje teza, że ten fenomen może być prezentem od ewolucji. To ostatnie wiemy dzięki fretkom.
Nie od dziś wiadomo, że naukowcy to dziwacy, ale wyobraźcie sobie taką sytuację. W laboratorium na Uniwersytecie Arizony eksperymentatorzy próbują namówić osiem fretek, by spacerowały na bieżni. Fretki to poczciwe stworzenia, ale najwidoczniej nieświadome doniosłości doświadczenia z uporem odmawiają przebierania łapkami.

Trafiają więc do klatek, na bieżnię wchodzą ludzie i psy. Najpierw dziesięciu ochotników ludzkich i ośmiu psich przez 30 min chodzi. Następnego dnia przychodzi pora na trwający tyle samo bieg, do którego, jakimś cudem, skłoniono też fretki. Prędkość przesuwu bieżni: 2,5 m/s dla ludzi, 1,83 m/s dla psów i 0,84 m/s dla fretek. Przed i po każdej sesji uczestnikom pobierano krew, by sprawdzić poziom endokannabinoidów – przypominających działaniem narkotyki, ale wytwarzanych przez organizmy ssaków.

Po analizie próbek prowadzący badania prof. David Reichlan nie kryje radości: w końcu ma mocne poparcie tezy, że natura stworzyła ludzi po to, by biegali. Reichlan wyniki testu publikuje w tegorocznym kwietniowym wydaniu pisma „Journal of Experimental Biology”. O badaniu robi się głośno. Fretki są tym kompletnie niewzruszone, mimo że to ich krew była tu decydująca. Dlaczego właśnie ich? Do tego jeszcze wrócimy, zostawmy na moment fretki i amerykańskie laboratoria.
Więcej możesz przeczytać w 35/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.