Rozmowa z ekspertami, którzy na zlecenie Discovery przeprowadzili kontrolowaną katastrofę lotniczą Boeinga 727.
Chcę spytać o katastrofę Tu-154 w Smoleńsku. Tupolew został stworzony, przynajmniej częściowo, na podstawie projektu Boeinga 727...
John Hansman: Tak, obie maszyny są bardzo podobne.
Można pokusić się więc o analogie. W boeingu urwał się kokpit, Tu-154 rozpadł się w drobny mak. Skąd ta różnica? Czy chodzi tylko o inny typ terenu?
JH: W czasie wypadku tupolewa, gdy samolot spadł w las, skrzydło zostało ucięte i zniszczone, zatrzymane przez drzewa. W efekcie samolot zaczął się obracać. Przekoziołkował i z powodu wielu różnych uszkodzeń się rozpadł.
Czy pojedyncze drzewo może spowodować utratę skrzydła i koziołkowanie?
JH: To zależy od jego rozmiaru. Ale jeśli okolica jest zalesiona, to przy ścinaniu wielu drzew samolot zacznie się obracać. Nie widziałem szczegółowych danych z rejestratora lotu Tu-154, ale jeśli w momencie uderzenia jedno ze skrzydeł jest niżej od drugiego, to może zahaczyć o ziemię – a to spowoduje obracanie i kręcenie się maszyny.
Jak to było w waszym eksperymencie? Nie widać tego dokładnie na filmie.
JH: Nasz samolot w czasie uderzenia o ziemię miał skrzydła równolegle do osi horyzontu, bez przechyłów – właśnie po to, żeby uniknąć obracania, do którego doszło w przypadku tupolewa.
Dlaczego wybraliście model 727?
Chip Shanle: Boeing 727 ma taki sam kokpit i kadłub jak Boeing 737, który jest w powszechnym użyciu. A więc informacje i dane, które zebraliśmy, można łatwo zastosować dla współczesnego lotnictwa.
Co dokładnie chcieliście sprawdzić?
JH: Chodziło głównie o przeżycie pasażerów – jaka powinna być optymalna pozycja człowieka podczas lądowania, jak zachowają się obiekty we wnętrzu samolotu, jak można by usprawnić okablowanie.
Co was zaskoczyło w eksperymencie?
JH: Sposób, w jaki rozpadł się kadłub – nos samolotu odłamał się natychmiast po uderzeniu. Wkręcił się pod kadłub, który go przygniótł i po nim przejechał.
CS: A mnie zdziwiło jeszcze to, że silniki ciągle działały po uderzeniu. Wyłączyliśmy je dopiero strumieniami wody.
Ile kosztował wasz eksperyment?
CS: 900 tys. dolarów, w tym zakup samolotu i zamontowanie systemów zdalnej kontroli oraz obserwacji.
Gdybyście znaleźli fundusze na kontrolowane rozbicie tupolewa, chcielibyście zrealizować taki projekt?
CS: Jak najbardziej.
John Hansman, ekspert ds. lotnictwa, Chip Shanle, zdalny operator samolotów
John Hansman: Tak, obie maszyny są bardzo podobne.
Można pokusić się więc o analogie. W boeingu urwał się kokpit, Tu-154 rozpadł się w drobny mak. Skąd ta różnica? Czy chodzi tylko o inny typ terenu?
JH: W czasie wypadku tupolewa, gdy samolot spadł w las, skrzydło zostało ucięte i zniszczone, zatrzymane przez drzewa. W efekcie samolot zaczął się obracać. Przekoziołkował i z powodu wielu różnych uszkodzeń się rozpadł.
Czy pojedyncze drzewo może spowodować utratę skrzydła i koziołkowanie?
JH: To zależy od jego rozmiaru. Ale jeśli okolica jest zalesiona, to przy ścinaniu wielu drzew samolot zacznie się obracać. Nie widziałem szczegółowych danych z rejestratora lotu Tu-154, ale jeśli w momencie uderzenia jedno ze skrzydeł jest niżej od drugiego, to może zahaczyć o ziemię – a to spowoduje obracanie i kręcenie się maszyny.
Jak to było w waszym eksperymencie? Nie widać tego dokładnie na filmie.
JH: Nasz samolot w czasie uderzenia o ziemię miał skrzydła równolegle do osi horyzontu, bez przechyłów – właśnie po to, żeby uniknąć obracania, do którego doszło w przypadku tupolewa.
Dlaczego wybraliście model 727?
Chip Shanle: Boeing 727 ma taki sam kokpit i kadłub jak Boeing 737, który jest w powszechnym użyciu. A więc informacje i dane, które zebraliśmy, można łatwo zastosować dla współczesnego lotnictwa.
Co dokładnie chcieliście sprawdzić?
JH: Chodziło głównie o przeżycie pasażerów – jaka powinna być optymalna pozycja człowieka podczas lądowania, jak zachowają się obiekty we wnętrzu samolotu, jak można by usprawnić okablowanie.
Co was zaskoczyło w eksperymencie?
JH: Sposób, w jaki rozpadł się kadłub – nos samolotu odłamał się natychmiast po uderzeniu. Wkręcił się pod kadłub, który go przygniótł i po nim przejechał.
CS: A mnie zdziwiło jeszcze to, że silniki ciągle działały po uderzeniu. Wyłączyliśmy je dopiero strumieniami wody.
Ile kosztował wasz eksperyment?
CS: 900 tys. dolarów, w tym zakup samolotu i zamontowanie systemów zdalnej kontroli oraz obserwacji.
Gdybyście znaleźli fundusze na kontrolowane rozbicie tupolewa, chcielibyście zrealizować taki projekt?
CS: Jak najbardziej.
John Hansman, ekspert ds. lotnictwa, Chip Shanle, zdalny operator samolotów
Więcej możesz przeczytać w 44/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.