Amerykański ojciec Rydzyk

Amerykański ojciec Rydzyk

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nazywa się Grover Norquist, a jego religią są podatki. Konkretnie – ich likwidacja.
W Ameryce kalendarz Majów nie obowiązuje. Obowiązuje kalendarz bankierów. Zgodnie z nim koniec świata, a przynajmniej Ameryki – co w pojęciu wielu Amerykanów wychodzi na to samo – nie nastąpi 21 grudnia, tylko normalnie, równiutko z początkiem nowego roku. Gdy 1 stycznia 2013 r. wygasną tzw. bushowskie ulgi podatkowe i jednocześnie nastąpi seria budżetowych cięć, kraj runie z „fiskalnego klifu”. Gospodarka wyhamuje, przyjdzie recesja, wzrośnie bezrobocie. W czarnym scenariuszu Ameryka pociągnie w przepaść resztę świata. Tak przynajmniej wieszczą bankierzy, z tym najważniejszym, szefem Rezerwy Federalnej Benem Bernanke na czele.

Żeby zapobiec katastrofie, przepisy można zmienić. Ale na przeszkodzie stoi jeden kluczowy problem – trzeba się dogadać. A to republikanom i demokratom w ostatnim czasie zupełnie nie wychodzi. Są jak PiS i PO, z tą różnicą, że poza nimi nie mażadnych innych partii, z którymi można by budować koalicję. Skazani na siebie w niemal równo podzielonym Kongresie muszą rządzić wspólnie. Tymczasem jakiekolwiek zapędy koncyliacyjne niweczy zawczasu amerykański ojciec Rydzyk. To on powołał do życia nowy Kościół i zwerbował do niego ludowe masy oraz niemal wszystkich polityków prawicy. Od naszego Rydzyka jest nawet bardziej przebojowy, bo przez ostatnie 20 lat przekonał prawie dwa tysiące republikanów do podpisania cyrografów ze swoistym wyznaniem wiary, które przechowuje w swoim waszyngtońskim gabinecie zamknięte bezpiecznie w ognioodpornym sejfie.
Więcej możesz przeczytać w 50/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.