Co przyniesie nowy rok

Co przyniesie nowy rok

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gospodarka hamuje, inflacja na szczęście też. Czy obniżka stóp procentowych banku centralnego doda wigoru polskiemu PKB?
Dużo prezentów znaleźli państwo pod choinką? Św. Mikołaj miał gest? Jeśli tak, to dobrze – konsumpcja prywatna pomoże polskiej gospodarce, która ostatnio przyhamowała, ale – co trzeba podkreślić – nadal rośnie. W trzecim kwartale wzrost PKB wyniósł 1,4 proc. r./r. – wynika z danych GUS. Ekonomiści spodziewali się 1,8 proc. „(…) dane o PKB w III kw. potwierdziły wyraźne spowolnienie aktywności gospodarczej. Pogłębił się spadek popytu krajowego, na który złożyło się obniżenie inwestycji oraz wyhamowanie wzrostu konsumpcji” – pisała Rada Polityki Pieniężnej w komunikacie po swoim grudniowym posiedzeniu, na którym obniżyła stopy procentowe NBP o 0,25 pkt proc., do 4,25 proc. Obniżka powinna gospodarce pomóc, choć nie od razu. Jej efekty są zwykle widoczne z pewnym opóźnieniem.

Co w najbliższej przyszłości? „Napływające dane miesięczne, w tym utrzymująca się niska dynamika produkcji przemysłowej oraz sprzedaży detalicznej, a także spadek produkcji budowlano-montażowej, wskazują na wciąż niską dynamikę aktywności na początku IV kw.” – dodała RPP.

Mocniejszego hamowania raczej nie ma. – Wzrost PKB w czwartym kwartale będzie podobny do wyniku osiągniętego w trzecim kwartale, ale nie niższy – ocenia minister finansów Jacek Rostowski.

Rok temu polska lokomotywa gospodarcza toczyła się z prędkością 2,3 proc. rocznie. Od tego czasu spowolniły inwestycje publiczne, jeden z silników popychających ją do przodu. Nie było to zaskoczeniem, bo kumulacja inwestycji przypadła przed Euro 2012. Przydałaby się ich kolejna silna fala. Sęk w tym, że Polska musi trzymać wydatki publiczne na wodzy, by ograniczać deficyt budżetowy i doprowadzić go do akceptowalnego w UE poziomu 3 proc. A z planowaniem kolejnych wielkich projektów, finansowanych z funduszy unijnych, trzeba poczekać do uzgodnienia długoletniej perspektywy budżetowej na lata 2014-20. Międzynarodowe targi o nowy siedmioletni budżet UE wciąż trwają. Powinny się zakończyć w styczniu. W przyszłym roku pomóc powinien planowany przez rząd program Polskie Inwestycje z wkładem w postaci akcji państwowych spółek. Ma zmobilizować prywatny kapitał do udziału w budowie infrastruktury.

Wiele zależy też od wydatków konsumpcyjnych Polaków, czyli m.in. przywołanego na wstępie gestu św. Mikołaja. Do połowy roku 2012 konsumpcja nadawała impet całej gospodarce, ale po wakacjach straciła dynamikę. – Widać, że przestała być głównym motorem napędowym PKB – ocenia dr Małgorzata Starczewska- Krzysztoszek, główna ekonomistka PKPP Lewiatan. A Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club, dodaje: – To nie spowolnienie wzrostu w Europie, ale spadek inwestycji krajowych w obu kwartałach oraz praktycznie brak wzrostu konsumpcji w trzecim kwartale są głównymi przyczynami silnego spowolnienia [wzrostu PKB – red.].

Polacy nie garnęli się do zakupów z prozaicznego powodu – pensje rosły wolniej niż ceny i ich siła nabywcza realnie spadała. To może się zmienić dzięki hamującej inflacji. Dałoby to szansę na wzrost funduszu płac, czyli zasobu gotówki z bieżących dochodów, jakimi dysponują Polacy. Fundusz płac to paliwo dla konsumpcji.

Wiele zależy od nastawienia przedsiębiorców. Na szczęście tylko co trzydziesty z nich liczy się ze zmniejszeniem poziomu płac w swojej firmie w roku 2013. Co czwarty chce je podnieść. Aż 74 proc. planuje pozostawienie bez zmian – wynika z badania InfoMonitor BIG.

Co dalej z gospodarką? – W kwartałach czwartym bieżącego roku oraz pierwszym przyszłego oczekiwałbym ciągle dodatniego tempa wzrostu PKB, po części z uwagi na niższy rok temu niż obecnie poziom PKB (to tzw. efekt bazy) – pociesza prof. Gomułka. Uważa jednak, że następne dwa-trzy kwartały mogą przynieść zmniejszenie wkładu eksportu netto do wzrostu PKB. – W tych kwartałach wystąpi w rezultacie „otarcie się” o recesję, w niektórych sektorach (budownictwo infrastrukturalne, przemysł samochodowy) trzeba się liczyć ze znacznymi spadkami produkcji. Poprawa koniunktury nastąpiłaby wtedy dopiero w 2014 r. – ostrzega prof. Gomułka.

Prognoza dr Starczewskiej-Krzysztoszek jest taka: – W czwartym kwartale bieżącego roku wzrost gospodarczy zapewne nie przekroczy 1 proc., a w całym 2012 r. wyniesie niestety poniżej 2 proc. W pierwszym kwartale 2013 roku grozi nam natomiast spadek PKB.

Grozi, ale nie jesteśmy na niego skazani. Wielu ekonomistów uważa wręcz, że źle już było i sytuacja polskiej gospodarki w kolejnych sześciu miesiącach będzie się poprawiać – wynika z ankiety instytutu ZEW. Bieżącą sytuację uważa za złą 12 proc. badanych w grudniu ekspertów, dwa razy mniej niż w listopadzie. Za złą – prawie 30 proc. wobec 12,5 proc. miesiąc wcześniej. Dla ponad połowy jest dobra/akceptowalna. Stabilizacji oczekuje w perspektywie dwóch kwartałów blisko dwie trzecie z nich, poprawy – jedna czwarta, a zaledwie jedna szósta – osłabienia. Eksperci widzą dobre perspektywy także dla WIG, głównego indeksu polskiej giełdy, który nadgania opóźnienia wobec indeksów giełd zachodnich i od początku roku do 14 grudnia zyskał już 24 proc. Niemal dwie trzecie ekonomistów spodziewa się dalszych wzrostów, a blisko jedna trzecia – stabilizacji.

Czy wobec tego uda się osiągnąć zapisany na przyszły rok w ustawie budżetowej 2,2-proc. wzrost PKB? Analitycy banku JP Morgan spodziewają się 1,6-proc. Minister Rostowski jeszcze przed uchwaleniem budżetu przez Sejm 13 grudnia zapewniał jednak, że osłabienie wzrostu gospodarczego nie jest na tyle poważne, aby uzasadnić zmiany w rządowym projekcie. Międzynarodowa agencja ratingowa Fitch spodziewa się w Polsce w przyszłym roku 2-proc. wzrostu PKB, a to oznacza lekkie przyspieszenie wobec trzeciego i czwartego kwartału.

Strefa euro w ożywieniu gospodarki pewnie nam nie pomoże, bo stamtąd dochodzą mieszane sygnały. Europejski Bank Centralny obniżył prognozy dynamiki PKB w eurolandzie w 2013 r. Spodziewa się, że będzie wynosić od –0,9 proc. (recesja) do +0,5 proc. (we wrześniu prognozował od –0,4 do +1,4 proc.). Z kolei Komisja Europejska spodziewa się, że tegoroczny wzrost wyniesie tam ledwo 0,4 proc. Na przyszły rok prognozuje symboliczne 0,1 proc.

Spodziewanej w tym i przyszłym roku recesji w Grecji (odpowiednio –6 proc. i –4,2 proc.) oraz Hiszpanii (dwa lata po –1,4 proc.) pewnie nie odczujemy. Boli nas natomiast – i to już teraz – tąpnięcie we Włoszech, jednym z piątki największych odbiorców naszego eksportu. Tu PKB zmalał w trzecim kwartale o 2,4 proc. r./r. Na przyszły rok też prognozowany jest spadek, ale mniejszy, bo 0,5-proc. Sytuacja na tamtejszym rynku bije w fabrykę Fiata w Tychach, która zapowiedziała na przyszły rok zmniejszenie zatrudnienia o 1,5 tys. osób, a więc o jedną trzecią.

Na szczęście nasz największy partner handlowy – Niemcy (odbiorca jednej czwartej polskiego eksportu) nie spadnie pod kreskę. Ten rok ma zakończyć na plusie: 0,8 proc. wzrostu PKB to niewiele, ale ma znaczenie psychologiczne. Prognozy Komisji Europejskiej na następny rok też mówiły o 0,8-proc. wzroście, ale ostatnio pojawiła się szansa na lepszy. Wskaźnik ZEW, mierzący oczekiwania niemieckich analityków i inwestorów instytucjonalnych co do wzrostu gospodarczego, niespodziewanie wystrzelił w grudniu w górę z minus 15,7 pkt do plus 6,9 pkt i przebił prognozy ekonomistów.

Niemcy to największa gospodarka Europy, jest więc nadzieja, że i cały euroland zacznie zdrowieć. – Nasze prognozy wskazują na stopniową poprawę perspektyw gospodarczych Europy, i to już od początku przyszłego roku – mówi Olli Rehn, unijny komisarz ds. gospodarczych.

Spowolnienie gospodarcze ma jedną dobrą stronę – zmniejsza presję na wzrost cen i ułatwia walkę z inflacją – zarówno w wymiarze krajowym, jak i światowym. Tej jesieni wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych w Polsce po raz pierwszy od dwóch lat spadł poniżej 3,5 proc. i powrócił do celu inflacyjnego NBP wynoszącego 2,5 proc. (z odchyłką +/– 1 pkt proc.). W październiku wyniósł 3,4 proc., a w listopadzie 2,8 proc.

„Obniżeniu inflacji towarzyszył spadek oczekiwań inflacyjnych gospodarstw domowych” – oświadczyła RPP, obniżając na początku grudnia stopy NBP. Zauważyła też, że przy umiarkowanej dynamice PKB istnieje „ryzyko obniżenia się inflacji poniżej celu inflacyjnego NBP”, a więc 2,5 proc. I zapowiedziała: „Jeśli napływające informacje będą potwierdzały trwałość osłabienia koniunktury gospodarczej, a ryzyko nasilenia się presji inflacyjnej pozostanie ograniczone, Rada dokona dalszego złagodzenia polityki pieniężnej”. Tańsze kredyty w połączeniu ze spodziewanym poluzowaniem rekomendacji T przez Komisję Nadzoru Finansowego dają szansę na podkręcenie konsumpcji.

Inflacja w całej Unii – przewiduje Komisja Europejska – w 2013 r. spadnie do 2 proc., a w strefie euro – do 1,8 proc. W październiku wyniosła w strefie euro 2,5 proc. Cel inflacyjny Europejskiego Banku Centralnego to lekko poniżej 2 proc.

Na świecie osłabienie koniunktury w największych gospodarkach świata zmniejsza presję na wzrost cen ropy naftowej (dobra wiadomość dla kierowców i firm transportowych). A właśnie paliwa w okresie prosperity były obok surowców motorem wzrostu cen. Tym groźniejszym, że będącym poza polem oddziaływania krajowych władz monetarnych. Podobnie zresztą jak ceny żywności.

Rosną dochody i konsumpcja społeczeństw gospodarek wschodzących, takich jak Indie czy Chiny. Zmieniają się zwyczaje żywieniowe. Do menu szerzej wchodzi tam mięso. Do wyprodukowania kilograma białka zwierzęcego trzeba aż sześciu kilogramów paszy. To w ostatnich latach, obok produkcji biopaliw, podbijało ceny produkcji roślinnej. I sprzyjało inflacji.

Adam Wiśniewski
Więcej możesz przeczytać w 1/2013 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.