Szantaż po polsku

Szantaż po polsku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szantażowani na policję zgłaszają się w ostateczności. Kiedy wyobrażają sobie, co się stanie, jeśli groźby się spełnią, wolą zapłacić. Ale spokoju nie da się kupić.

Cezary Pazura, Edyta Górniak, Krzysztof Piesiewicz, Adam Hofman. Tylko w ostatnich latach kilkanaście postaci z polskiego świecznika padło ofiarą szantażu. O tych sprawach jest najgłośniej, one przedostają się do mediów. Ale w ich cieniu są dziesiątki tysięcy innych, mniej efektownych, ale tak samo niebezpiecznych. Haracz? Bardzo różny. Od 300 zł do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Od pójścia na kawę po zmuszanie do seksu. Groźba? Ujawnienie danych, spalenie sklepu, donos do skarbówki. Internet aż ugina się od takich opowieści. Na forach prawniczych zdesperowani niewierni mężowie, nieuczciwi wspólnicy, rekreacyjni palacze marihuany i miłośnicy filmów ściąganych nielegalnie z internetu miotając się między strachem i złością, błagają o pomoc, bo czują, że nie mają wyjścia.

Więcej możesz przeczytać w 35/2013 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.