Szokująca prawda

Szokująca prawda

Dodano:   /  Zmieniono: 

Zapewniano nas, że po sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika organy ścigania wyciągnęły wnioski. Wtedy spaprano śledztwo na początku. Każdy czytelnik kryminałów wie, że natychmiast należy zabezpieczyć wszystkie możliwe ślady. Tak nie uczyniono. Tymczasem sprawa zaginięcia Iwony Wieczorek pokazuje, że lata mijają, ale niedołęstwo polskiej policji trwa nadal. Niewyobrażalne jest to, że natychmiast nie zabezpieczono monitoringu z kamer na terenie, gdzie Wieczorek mogła się znajdować tuż przed zaginięciem. A jak już się do tego wzięto, to robiono to chaotycznie. Dlatego część zapisów z kamer utracono bezpowrotnie. Przeszukania terenów dokonywano wyrywkowo. Dopiero po trzech i pół roku sprawdzono je dokładnie. Policjant znający akta sprawy w rozmowie ze mną i Michałem Majewskim nie ukrywał smutnej prawdy: „Przez pierwszy tydzień sprawa Wieczorek leżała na półce w komendzie policji. A to pierwsze dni są najważniejsze”.

Do dzisiaj by tam leżała, gdyby nie media. Tak, jak w przypadku Madzi z Sosnowca, organy ścigania się obudziły dopiero wtedy, gdy w sprawę zaangażował się Krzysztof Rutkowski, który z poszukiwań uczynił publiczny spektakl.

Fakt, dzisiaj w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Gdańsku sprawa jest traktowana priorytetowo. Policjanci nie odpuszczają. Jednak jak sami przyznają, co chwila płacą za błędy poprzedników. Po tylu latach nie ma już możliwości zdobycia bilingów, które mogłyby pomóc w rozwiązaniu zagadki. Śledczy mieli ostatnio taki przypadek. Chcieli uzyskać bilingi osoby, która pojawia się na obrzeżach tej sprawy. Za późno. Już ich nie dostaną.

Wyobraźmy sobie, że nasze dziecko zostało porwane i dostało się w łapy handlarzy żywym towarem. Być może gdyby policja i prokuratura właściwie działały, odnaleziono by je szybko i byłoby po sprawie. A tak – aż strach pomyśleć, co by było, gdyby je odnaleziono teraz, po tylu latach. Dlatego rozumiem matkę Iwony, która mówi pozornie szokujące słowa: „Jeśli Iwona żyje, jest bita, gwałcona, torturowana, to wolałabym, żeby zginęła wtedy, 17 lipca 2010 r. Mówię o tym z głębokim żalem, ale tak jest”.

Niech te słowa wstrząsną decydentami organów ścigania. Zacznijcie pracować normalnie, a nie tylko wtedy, gdy o sprawie robi się głośno. Tak się stało w sprawie Krzysztofa Olewnika i teraz Iwony Wieczorek.

Więcej możesz przeczytać w 44/2013 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.