Duchy nie dadzą nam odejść

Duchy nie dadzą nam odejść

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na całej planecie skorumpowane rządy i wielkie korporacje przepędzają z lasów tubylcze ludy. Dlaczego? Oczywiście po to, żeby chronić środowisko.

Ma na imię Urodzony w Słońcu, w języku Sengwerów: Kibet. Urodził się w południe 48 lat temu. W dorosłym życiu 16 razy był aresztowany. Kilkanaście razy spalili mu dom, w tym trzykrotnie w ostatnim roku. Mówi: – Jestem wojownikiem. Walczę o przetrwanie mojego ludu.

Na wojownika jednego z tubylczych ludów Afryki nie wygląda. Zapomnijcie o obrazkach z programów Tony’ego Halika i „National Geographic”. Urodzony w Słońcu nie ma dzidy ani łuku. Ma komórkę, laptopa i stołek prezesa organizacji pozarządowej zarejestrowanej w kenijskim MSW. Nie biega po buszu boso, w przepasce ledwie zasłaniającej tyłek, tylko chodzi w swetrze, bawełnianych spodniach i wytartych brązowych mokasynach. Pali paczkę fajek dziennie. Po górskich drogach jeździ starą toyotą. Biegle mówi po angielsku i w tym języku pisuje pisma do ONZ i Banku Światowego. Mówi: – Jak przychodzą specjalne oddziały policji z ogniem i karabinami, zmieniam się w buszmena. Zrzucam buty i uciekam przez góry, jak gazela. Nie mają szans mnie dogonić. Duchy moich przodków pokazują mi drogę.

2.

Więcej możesz przeczytać w 7/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.