Król Kamil i spółka. Kto stoi za sukcesami skoczków?

Król Kamil i spółka. Kto stoi za sukcesami skoczków?

Kamil Stoch
Kamil Stoch Źródło:Newspix.pl / TOMASZ MARKOWSKI
Polscy skoczkowie po słabym poprzednim sezonie znowu straszą rywali swoją wysoką formą. Nowy sztab „biało-czerwonych” znalazł przepis na sukces i sprawił, że poprzedni sezon, który był najgorszy od lat powoli odchodzi w niepamięć.

– Nie przypuszczałem, że będzie aż tak dobrze – mówił wzruszony Adam Małysz po historycznym triumfie polskich skoczków w Turnieju Czterech Skoczni. Trzeba przyznać, że zaskoczony był nie tylko nasz mistrz z Wisły. Chyba nikt nie spodziewał się, że w pierwszej trójce tego prestiżowego turnieju znajdzie się dwóch naszych reprezentantów. Mało brakowało, a całe podium byłoby w biało-czerwonych barwach. Obok Kamila Stocha i Piotra Żyły mógł stanąć jeszcze Maciej Kot, ale zabrakło mu 7,5 pkt. i ostatecznie znalazł się na czwartym miejscu.

Ostatni sukces polskich skoczków przywołał piękne wspomnienia z 2001 roku, kiedy to Małysz, jako pierwszy Polak w historii triumfował w Turnieju Czterech Skoczni. Stoch dokonał tego wyczynu jako drugi. – Kamil zdecydowanie mnie pobił, wygrał dwa razy olimpiadę – wymieniał Małysz. Rzeczywiście, osiągnięcia Stocha trudno przecenić, bo przypieczętował zdobycie tzw. „wielkiego szlema” w skokach narciarskich. Ma na swoim koncie medale igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata, wygrywał w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata oraz w Turnieju Czterech Skoczni. Nie przeszkodził mu nawet upadek, który zaliczył po lądowaniu w serii próbnej w Innsbrucku. Polscy kibice wstrzymali oddech, ale na szczęście skończyło się na obitym barku i Kamil mógł skakać dalej.

Wielki powrót

W ubiegłym sezonie jedynym wartym odnotowania wynikiem polskich skoczków było 3. miejsce w drużynowym konkursie Pucharu Świata w Zakopanem. Skąd więc teraz wzrost formy, który pozwolił dolecieć do historycznego sukcesu? W marcu zeszłego roku z kadrą pożegnał się trener Łukasz Kruczek, którego zastąpił Stefan Horngacher. Wybór Austriaka, który w przeszłości pracował już w Polsce, jako trener kadry B był praktycznie przesądzony. To pod jego wodzą w 2005 roku, m.in. Kamil Stoch i Piotr Żyła zdobyli srebrny medal w konkursie drużynowym na mistrzostwach świata juniorów. Horngacher został głównym trenerem biało-czerwonych, ale nie zamknął się na rady innych. Stąd obecność w kadrze Adama Małysza, który został jednym z jego doradców. Polscy skoczkowie od początku nie kryli zadowolenia z pracy z nowym trenerem. Maciej Kot w jednym z wywiadów przyznał, że Horngacher narzucił ostre tempo, ale szybko zyskał zaufanie w oczach kadrowiczów.

Psycholog sportu Ewa Serwotka zauważa, że zmiana szkoleniowca ma często ogromny wpływ na funkcjonowanie sportowców. Jej zdaniem, w tym przypadku nastąpiło odświeżenie metod pracy, ale na wzrost formy Polaków trzeba spojrzeć z szerszej perspektywy. – Możliwe, że słabszy poprzedni sezon, był nieodzownym elementem świetnej formy w tym sezonie – przekonuje. Z kolei Kamil Wódka, który był psychologiem reprezentacji Polski podczas Igrzysk Olimpijskich w Vancouver podkreśla, że zawodnicy, którzy osiągnęli ostatni sukces, to nie są przypadkowi ludzie. – Dyspozycja zawodników jest falująca, ale o ich tytułach ciężko zapomnieć. Stoch to dwukrotny mistrz olimpijski –przypomina.

Stefan Horngacher

Nie pompować balona

Ważną częścią zmian w polskim sztabie było zatrudnienie koordynatora sprzętowego, którym został były czeski skoczek Michał Doležal. Na początku swojej pracy zapowiadał, że możemy spodziewać się nowości technologicznych i jak się okazuje nie rzucał słów na wiatr. Mówi się, że „czekoladowe” kombinezony, które Polacy mieli przygotowane specjalnie na Turniej Czterech Skoczni, pozwalają skakać o pięć metrów dalej. Innym cenionym fachowcem doradzającym Polakom w kwestii sprzętu jest Matthias Prodinger, który w naszym zespole odpowiada za dobór nart. Austriak słynie z tego, że potrafi „wyciągnąć” z możliwości sprzętu jak najwięcej. 

„Wyścig zbrojeń” w skokach narciarskich trwa od lat, ale przecież zawodnik nawet w najbardziej nowoczesnym sprzęcie nie ma wpływu na wszystko. Dyspozycja rywali, pora dnia, warunki pogodowe - to jedne z wielu czynników, które mogą zaważyć o sukcesie. Jak więc przygotować skoczków do rywalizacji? – Kluczem jest pewność siebie. Zdrowy respekt jest potrzebny, ale jeśli zawodnik za bardzo się boi, może być zagrożeniem sam dla siebie – wyjaśnia Kamil Wódka i zaznacza, że nie zawężałby przygotowań do konkretnej imprezy. – Na zawody trzeba iść z przekonaniem, że wiem na co mnie stać i mogę walczyć o wygraną. Później trzeba skupić się na swojej „robocie” – dodaje. Z kolei Ewa Serwotka twierdzi, że nie ma potrzeby „pompowania balona”, a do skoku w konkursie warto podejść, jak do każdego innego.

Zmiana, która się opłacała

Polacy do Turnieju Czterech Skoczni byli przygotowani perfekcyjnie pod względem mentalnym, co udowodnili w decydującym konkursie. W rundzie finałowej w Bischofshofen faworyci „palili” skoki, a biało-czerwoni latali daleko i zbierali świetne noty. Wygląda na to, że trener Horngacher odbudował tzw. team spirit i sprawił, że Polacy znowu zachwycają formą i są w czołówce rywalizacji. Nic więc dziwnego, że ostatni konkurs w Bischofshofen przyciągnął przed telewizory prawie 8 mln widzów. Na nowo zapachniało klimatem „małyszomanii”. Teraz jednak to nasz orzeł z Wisły dosłownie popłakał się ze szczęścia oglądając sukcesy swoich następców.

Sukcesy na polskich skoczniach

Po Turnieju Czterech Skoczni przyszedł czas na dalsze zmagania w Pucharze Świata. Kamil Stoch wygrał w dwóch konkursach, które były rozgrywane w Wiśle. 

Czytaj też:
Stoch znów pierwszy na podium! Drugi dzień w Wiśle i drugie zwycięstwo Polaka

Także drużynowy konkurs rozgerany 21 stycznia w Zakopanem potwierdził wielką formę Polaków. Mimo straty w pierwszej serii, nasi skoczkowie zdołali oddać cztery fantastyczne skoki i "wskoczyć" na drugie miejsce podium ustępując Niemcom jedynie o 5,2 punktu.

Czytaj też:
Niezwykły konkurs w Zakopanem, Piotr Żyła bohaterem. Polacy zajęli drugie miejsce w rywalizacji drużynowej