Protest niepełnosprawnych w Sejmie. Przegrali wszyscy

Protest niepełnosprawnych w Sejmie. Przegrali wszyscy

Protest niepełnosprawnych w Sejmie
Protest niepełnosprawnych w Sejmie Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyżewski
Obóz rządzący przetrzymał protestujących niepełnosprawnych i ich opiekunów. W niedzielę opuścili oni Sejm, nie uzyskawszy tego o co walczyli - czyli 500 zł dodatku tzw. rehabilitacyjnego, a więc wyszli przegrani.

Ale czy rząd wygrał? Nie. Też jest przegrany. Co z tego, że estetyki korytarzy sejmowych nie będą już psuły porozkładane śpiwory, i że Straż Marszałkowska nie będzie już musiała się przepychać z kobietami chcącymi wywiesić transparent? Co z tego, że media już nie będą donosiły o kolejnych dniach protestu i kolejnych obostrzeniach w Sejmie ordynowanych przez marszałka Marka Kuchcińskiego? W Polskę poszedł przekaz, że rząd Zjednoczonej Prawicy, opowiadający na lewo i prawo o swojej wrażliwości na problemy najsłabszych, akurat wobec niepełnosprawnych pozostał nieugięty.

Przez 40 dni protestu niepełnosprawnych wiele rzeczy okazało się innych niż nam opowiadano. Po pierwsze, jeżeli Zjednoczona Prawica rzeczywiście chce wyrównywać nierówności społeczne, to tylko tam, gdzie sama je widzi. W innych miejscach już niekoniecznie. Po drugie słynna gotowość do rozmów z suwerenem, a przecież niepełnosprawni są jego częścią, w tym wypadku okazała się fikcyjna. Rządzący nie chcieli rozmawiać z protestującymi tylko przychodzili oznajmić im, co dla nich zrobią. A że niepełnosprawni i ich opiekunowie oczekiwali czego innego - to ich problem, a nie rządu.

Po trzecie okazało się, że stanowisko wicepremiera ds. społecznych jest fikcją, skoro Beata Szydło do protestujących nie pofatygowała się ani razu. Przez 40 dni było tak, jakby jej nie było. A skoro w tak wrażliwym momencie wicepremier ds. społecznych był nieobecny, to po co w ogóle jest potrzebny? Pojawiły się spekulacje, że była premier po prostu nie chciała pomagać obecnemu szefowi rządu, na rzecz którego musiała zrezygnować ze stanowiska, w rozwiązaniu tego problemu. Ale skoro gotowość Beaty Szydło do niesienia pomocy zniknęła wraz z odejściem z urzędu premiera, to może w ogóle jej nie było? Może od początku to była tylko maska?

Niezależnie od tego jak sobie odpowiemy na postawione pytania pewne jest jedno - po tym proteście niepełnosprawnym pozostanie gorycz, a rządowi moralny kac. Opozycja też nie ma powodu, żeby czuć się wygrana. Bo jeżeli za rok dojdzie do władzy, to wtedy niepełnosprawni zjawią się z podpisanym w piątek paktem dla niepełnosprawnych i zażądają jego realizacji. Ciekawe co wtedy zrobią ci, którzy tak ochoczo pochylali się nad niedolą protestujących i pstrykali sobie z nimi zdjęcia, które za rok idealnie przydadzą się w kampanii wyborczej?

Czytaj też:
Protest niepełnosprawnych w Sejmie zostanie zawieszony. „To jest nasza suwerenna decyzja”

Źródło: WPROST.pl