W sprawie Margot mogą być kolejne zatrzymania i zarzuty dla innych aktywistów

W sprawie Margot mogą być kolejne zatrzymania i zarzuty dla innych aktywistów

Kadr z protestu w obronie Margot
Kadr z protestu w obronie Margot Źródło: Twitter / @Policja_KSP
Z ustaleń „Wprost” wynika, że oprócz tych dla Michała Sz. (ps. Margot), możliwe są kolejne zarzuty dla aktywistów LGBT, którzy brali udział w ataku na furgonetkę Fundacji Pro - Prawo do Życia. Kluczowymi przesłankami za tym są: zarzut udziału w zbiegowisku i nagrania z monitoringu, na którym widać grupę atakujących.

- Inaczej bez sensu byłby zarzut o zbiegowisku, w którym nie może brać udziału jedna osoba, tylko co najmniej kilka. W skrajnych przypadkach wystarczy, że będzie to tylko od trzech do pięciu osób, by pojawił się taki zarzut - przekonują adwokaci, z którymi rozmawialiśmy. Dotychczas zarzuty prokuratorskie w tej sprawie przedstawiono tylko Michałowi Sz. (ps. Margot), który został zatrzymany i przebywa w męskim areszcie w Płocku. - To zarzuty zmuszania do określonego zachowania, spowodowania uszczerbku na zdrowiu, uszkodzenia mienia i udziału w nielegalnym zbiegowisku - informował nadkom. Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.

Z upublicznionego przez policję nagrania z monitoringu wynika, że w ataku wzięło udział przynajmniej kilka osób, co najmniej jedna z nich - oprócz Michała Sz. - zaatakowała fizycznie kierowcę auta. Nie wiadomo jakie zarzuty, poza udziałem w zbiegowisku, otrzymaliby inni uczestnicy, w przypadku ich ewentualnego zatrzymania przez policję. Prokuratura bowiem oficjalnie nie potwierdza, że ktoś jeszcze jest na jej celowniku.

- Zarzut udziału w zbiegowisku świadczy o tym, że podczas tego zdarzenia brała udział więcej niż jedna osoba. W skrajnych przypadkach zbiegowisko to nawet tylko kilka osób. Skoro prokuratura twierdzi, że tylko jedna osoba została zatrzymana i przedstawiono jej zarzuty, to oznacza, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że w sprawie Michała Sz. i ataku na furgonetkę, są planowane kolejne zatrzymania i zarzuty - mówi „Wprost” adwokat Dawid Antonik.

Sprawa zatrzymania ma związek ze zniszczeniem samochodu Fundacji Pro — Prawo do Życia. Doszło do tego pod koniec czerwca przy ulicy Wilczej w Warszawie. Furgonetka oklejona homofobicznymi hasłami została zatrzymana, a sprawcy wyłamali lusterko w aucie, pomalowali sprejem szyby, a także zerwali i zniszczyli banery, którymi był oklejony samochód. Przecięto również opony. Poza tym doszło do szarpaniny pomiędzy osobami z auta a napastnikami, wśród których był Michał Sz. Zarzucono mu też, że w trakcie zajścia przewrócił kierowcę auta na chodnik, czym spowodował u niego obrażenia pleców i nadgarstka. Wyrządzone szkody oszacowano na ponad 6 tys. zł. W połowie lipca, decyzją sądu, zastosowano wobec Margot policyjny dozór i poręczenie majątkowe w kwocie 7 tys. zł

Prokuratura odwołała się od decyzji sądu, wnioskowała o 3 miesiące aresztu, ale ostatecznie środek zapobiegawczy będzie trwał 2 miesiące, o czym zadecydował sąd drugiej instancji.

W poniedziałek Wpolityce.pl upubliczniło fragmenty uzasadnienia decyzji sądu o dwumiesięcznym areszcie dla Michała Sz. Z tekstu wynika, że sąd przychylił się do wniosku prokuratury, ponieważ pojawiły się przesłanki, że zatrzymany mógłby mataczyć w postępowaniu i wpływać na świadków. Sąd decydując o tymczasowym areszcie wziął też pod uwagę, że podejrzany nie ma stałego miejsca zamieszkania, co mogłoby mu ułatwić ukrywanie się przed wymiarem sprawiedliwości. To przesłanka szczególna w stosowaniu środka zapobiegawczego, jakim jest areszt.

Źródło: Wprost