Wojewoda chciał odciąć chorych na raka od operacji. Poszło o cztery łóżka? Nie, poszło o życie ludzi

Wojewoda chciał odciąć chorych na raka od operacji. Poszło o cztery łóżka? Nie, poszło o życie ludzi

Operacja, zdj. ilustracyjne
Operacja, zdj. ilustracyjne Źródło: Fotolia / Pier95
Dzięki nagłośnieniu sprawy przez „Wprost” i inne media – za co osobiście dziękował dziennikarzom prof. Tadeusz Orłowski – pacjenci chorzy na raka płuc na Mazowszu nie zostali pozbawieni opieki. Odbywają się planowe operacje, ratujące zdrowie i życie chorym osobom. Tak, panie wojewodo Radziwiłł, nie statystycznym, bezosobowym łóżkom, ale żywym ludziom z krwi i kości. W tym mojej mamie.

Pożegnanie w drzwiach do izby przyjęć było krótkie. Szybki uścisk, drobny pocałunek. Jako odprowadzający, nie mogłem przekroczyć progu szpitala. „Do zobaczenia za kilka dni” – powiedziałem mamie. Pomachała mi jeszcze przez szklane drzwi i weszła na teren warszawskiego Instytutu Gruźlicy i Chorób Płucnych. To było wczoraj, dziś rano miała operację. Wycięto jej z płuca raka.

Jestem przekonany, że gdyby nie media, to by to tak nie wyglądało. Chora na nowotwór płuc, ale nie na koronawirusa mama w ogóle nie zostałaby do szpitala wpuszczona.

Źródło: Wprost