"Piskorski się lansuje"

"Piskorski się lansuje"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak /Wprost 
Paweł Piskorski pozbywa się kolejnych członków Stronnictwa Demokratycznego i wzmacnia swoją władzę. Na środę zapowiedział niespodziewanie nadzwyczajny kongres partii, na którym mogą rozstrzygać się jej losy – dowiedział się portal Wprost24.
Spośród 102 ewentualnych delegatów dojechać na niego będą mogli jednak tylko nieliczni.

 - Na ostatnich obradach Rady Naczelnej pan Piskorski zakwestionował jej legalność i nie dopuścił do stworzenia kongresu, który zająłby się sprawą jego prezesury - informuje Lesław Lech, jeden z trzech odwołanych wiceprezesów SD i działacz tej partii na Dolnym Śląsku.

- Piskorski zawiódł nasze oczekiwania – stwierdza Lesław Lech – chcieliśmy być partią centrową, tymczasem działalność nowego prezesa to głównie ataki na Platformę Obywatelską, i lansowanie własnej osoby.

Piskorski ma jego zdaniem traumę dotyczącą PO, która wyrzuciła go kiedyś ze swoich szeregów. To jednak nie powinno być problemem SD - partii która aspiruje do stworzenia nowej jakości na polskiej scenie politycznej.  Wątpliwości budzi też niejasna przeszłość Piskorskiego. – Kiedy go do siebie przyjmowaliśmy twierdził, że oczyszczono go ze wszystkich zarzutów, teraz okazuje się że CBA ma na ten temat inne zdanie – mówi Lech.

Lechowi trudno powiedzieć, czy Piskorski wykorzysta najbliższe zebranie do sprzedaży majątku partii, ale nie wyklucza takiej możliwości.

 – Rada Naczelna podjęła uchwałę uniemożliwiająca Zarządowi Głównemu podejmowania decyzji majątkowych, ale obecny prezes nie uznaje podejmowanych przez nią uchwał, ponieważ zawieszona została znaczna część jej członków.

- Jedynym organem zdolnym zawieszać członków partii jest Zarząd Główny SD.– ripostuje Marcin Kalek, członek zarządu głównego SD. Kalek dodał jednocześnie, że żaden z członków partii nie został z niej  w ostatnich miesiącach wykluczony, zaprzeczył też informacjom jakoby odbywały się próby sprzedaży majątku SD, a Pawłem Piskorskim interesowały się organy ścigania.

Redakcji Wprost24 nie udało skontaktować Pawłem Piskorskim i usłyszeć jego zdanie w tej sprawie.