"Jestem dziewczyną z prowincji"

"Jestem dziewczyną z prowincji"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jolanta Fedak (fot. A. Jagielak /Wprost) 
Czy w rządzie Tuska dużo się klnie, gdzie się czuje najlepiej, co sądzi o wicepremierze Waldemarze Pawlaku – na te i wiele innych pytań odpowiada w rozmowie z Michałem Krzymowskim, dziennikarzem „WPROST”, minister Jolanta Fedak
Dużo się klnie w rządzie Donalda Tuska?

Jolanta Fedak: Nie, ministrowie raczej nie przeklinają. Chyba że ktoś nadepnie im na odcisk.


A pani często rzuca mięsem?

Czasem  mi się zdarza, ale staram się nie robić tego publicznie.


„Sp…aj" do ministra rolnictwa Marka Sawickiego było publiczne czy prywatne?

Miało być prywatnie, a wyszło publicznie. Kiedy zobaczyłam, że puszczają to w telewizji, to się popłakałam. To było szerzenie publicznego zgorszenia.


Czym minister Sawicki tak panią zdenerwował?

Zażartował z mojej ustawy o podniesieniu świadczeń rodzinnych.


Co dokładnie powiedział? Że minister finansów i tak się na to nie zgodzi?

Coś w tym rodzaju. Niech to pozostanie naszą tajemnicą.


Dobrze się pani czuje w Warszawie?

Czy ja wiem? Najlepiej się czuję w Zielonej Górze, ale w Warszawie też nie narzekam. Mam jednak wrażenie, że niektórzy traktują mnie jak dziewczynę z prowincji.


Źle pani z tym?

Nie, bardzo sobie cenię ten „prowincjonalizm": twarde trzymanie się rzeczywistości, pracowitość i zdrowy rozsądek.


Waldemar Pawlak powiedział, że jest pani czupurna i zadziwia warszawskie salony.

W porównaniu z jego spokojem to może i jestem czupurna. Choć tak naprawdę też jestem spokojna.


Może ten salon panią krytykuje nie dlatego, że jest pani z prowincji, ale dlatego, że pani pomysły są słabe. Jak ten z zabieraniem pieniędzy OFE.

Pomysł jest dobry. Dokładnie to przemyślałam. Popierają go premier i minister finansów. Jeśli od kogoś obrywam, to od ekspertów, którzy w większości wywodzą się z dwóch katedr warszawskiej SGH. Część z nich dodatkowo przewija się przez władze towarzystw emerytalnych, których nasz pomysł dotyczy. Czy opinie tych osób są miarodajne? Proszę ocenić samemu.


A na czym jeszcze polega pani prowincjonalność?

Mieszkam w Zielonej Górze, nie lubię robić zakupów w galeriach handlowych. Chyba że córka mnie wyciągnie. Mam przedwojenny dom na wsi, który remontuję już szósty rok. Zresztą remonty to moja specjalność. Mąż mówi, że na zapach farby reaguję jak wampir na krew. Żadnej pracy się nie boję. Potrafię malować, kłaść tapety...


Więcej o minister Fedak będzie można się dowiedzieć czytając poniedziałkowy numer tygodnika „Wprost"