Seks po polsku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Stock xchng.hu 
Raz nauczycielka zapowiedziała, że porozmawiamy o seksualności, wyciągnęła plansze z rysunkami kobiety i mężczyzny, szybko pokazała ich organy płciowe i to był koniec wykładu. Trwał w sumie jakieś pięć minut – wspomina swoje lekcje z Przygotowania do życia w rodzinie znany aktor Tomasz Karolak, który do szkoły chodził w latach 80. - Rozpaczy wielkiej nie było – dodaje – bo wszyscy byli już uświadomieni.
Choć od tego czasu minęło prawie trzydzieści lat, młodzi Polacy nie mogą się pochwalić wiedzą seksualną większą niż mieli w ich wieku ich rodzice i dziadkowie. Polska młodzież wciąż zadaje pytania, które padały w latach 60. - czy od pocałunków można zajść w ciążę, czy naprawdę pierwszy stosunek nie grozi zapłodnieniem i czy masturbacja powoduje osłabienie plemników – mimo że dokonała się rewolucja technologiczna i pojawił się internet.

W edukacji seksualnej całkowicie zawiodła polska szkoła.

– Po 1989 r. Edukacja seksualna stała się ofiarą ideologii. Rzeczowe podręczniki proponowane szkołom poszły na przemiał. MEN rekomendował przede wszystkim takie, które szerzyły katolicką etykę seksualną, dość przecież egzotyczną. Pod pozorami obiektywizmu wpaja się młodzieży zamknięty schemat, w którym antykoncepcja jest szkodliwa, homoseksualizm jest chorobą, a celem fizycznych zbliżeń – płodzenie potomstwa – mówi Kazimiera Szczuka.

Rzeczywiście, jak wynika z raportu edukatorów seksualnych Ponton, zajęcia najczęściej prowadzą księża i katechetki, nauczycielki języka polskiego, biologii, WF-u, a nawet bibliotekarki. Zdarza się, że prowadzący zajęcia są skrępowani tematem i starają się kierować dyskusje na „bezpieczniejsze" tematy, takie jak pierwsza pomoc, alkoholizm, palenie papierosów czy używanie narkotyków. Bywają szkoły, w których zamiast lekcji odbywa się kurs manikiuru lub pielęgnacji cery. Bywa i tak – wylicza raport – że edukacja seksualna sprowadza się do godzinnej wizyty pań reprezentujących producenta podpasek. Na spotkanie zapraszane są tylko dziewczynki, którym owe panie przekazują informacje na temat dojrzewania, miesiączki i higieny intymnej, a na pożegnanie wręczają próbki produktów. – Edukacja seksualna w polskich szkołach to fikcja. Zajęć albo w ogóle nie ma, albo są, ale straszliwie zideologizowane. Zdarza się, że prowadzą je osoby, które mają fanatycznie religijny stosunek do seksualności, antykoncepcji i przekazują te poglądy młodym ludziom – uważa Aleksandra Józefowska, koordynatorka Pontonu.

Renata Kim

Więcej na temat edukacji seksualnej Polaków w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 2 sierpnia