Olbrychski - król i błazen

Olbrychski - król i błazen

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot.: Forum 
Najbardziej znany na świecie polski aktor. Jedyny, który stanął przed kamerą w towarzystwie największej gwiazdy światowego kina Angeliny Jolie. Postać romantyczna i anachroniczna zarazem. Gesty Daniela Olbrychskiego wykraczają daleko poza scenę i ekran.
Daniel Olbrychski jest rozżalony tym, że jego udział w amerykańskiej superprodukcji „Salt" (polska premiera 27 sierpnia) wzbudził u nas także złośliwe komentarze. Tabloidy nazwały amerykańską rolę „jego pięcioma minutami". Ironicznie komentowane było to, że nie pojechał na amerykańską premierę. Sugerowano, że producenci po prostu go nie zaprosili.

Sam a także przez żonę, która pełni funkcję jego impresaria, prostował, że do Ameryki ani do Moskwy – bo zaproszono go na obie premiery – nie pojechał z powodu zaplanowanych wcześniej obowiązków zawodowych. Można mu wierzyć – nie ma powodu, by Amerykanie nie zapraszali na premierę aktora, który odgrywa rolę tak istotną w filmie. Te uszczypliwe komentarze, które aktor nazywa bez ogródek chamstwem, pokazują, że jak skrajne emocje wciąż wzbudza Olbrychski.

W pewnym sensie można uznać, że stał się w polskim życiu publicznym prekursorem przesadnych teatralnych gestów. Miesiąc po jego ataku szablą w Zachęcie posłowie LPR zniszczyli rzeźbę Maurizio Cattelana, przedstawiająca papieża Jana Pawła II przygniecionego meteorytem. Podobnych gestów używają dzisiaj w polityce Janusz Palikot czy obrońcy krzyża przez Pałacem Prezydenckim.

O innych "teatralnych gestach" Olbrychskiego piszemy w poniedziałkowym wydaniu tygodnika "Wprost"