Torańska dla "Wprost": sztuki wywiadu uczyłam się na komunistach

Torańska dla "Wprost": sztuki wywiadu uczyłam się na komunistach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Teresa Torańska
Teresa Torańska, dziennikarka określana jako królowa polskiego wywiadu przyznaje, że tego jak rozmawiać z ludźmi nauczyła się na komunistach. - W stanie wojennym. To był taki cudowny czas, oni mieli dużo czasu, bo zostali wyrzuceni z pracy, wcześniej ja też zostałam wyrzucona z pracy i też miałam dużo czasu. Mogłam się spokojnie uczyć rozmawiania - wspomina swoje pierwsze spotkania z wywiadem prasowym Torańska. Na podstawie rozmów przeprowadzonych w tym okresie powstała głośna książka "Oni".
- U mnie nie kończy się na jednej rozmowie, potrzebna jest druga, trzecia, czwarta. Ale myślę, że mam też do tego predyspozycje psychiczne. Moim przekleństwem reportażowych wyjazdów w teren było to, że miałam w sobie coś takiego, co wywoływało w ludziach potrzebę opowiadania własnych życiorysów - mówi o swoim warsztacie dziennikarskim Torańska.

Dziennikarka przyznaje, że rozmawiać można z każdym, jeśli tylko osoba ta ma coś do powiedzenia. Podkreśla, że nie miałaby obiekcji przed rozmową z osobą umierającą. - Wszystko zależy od tego po co. Żeby epatować bólem, śmiercią – nie. Ale może ta osoba ma coś do przekazania, może tymi ostatnimi doświadczeniami chce się podzielić z innymi, może chce powiedzieć: nie bójcie się, śmierć to jest jakiś koniec, który każdy musi przeżyć – wtedy tak - wyjaśnia. Przyznaje, że dziś byłaby w stanie porozmawiać nawet z mordercą. - Kiedyś, i nie mogę sobie darować, że taka byłam, nie wyobrażałam sobie, żeby porozmawiać z Różańskim i z Fejginem [funkcjonariuszami bezpieki z czasów stalinowskich]. Myślałam: jak mogę pójść, podać rękę – nie mogę. W tej chwili bym poszła, zmieniłam się, być może to cynizm, ale bardziej czuję się dziś po prostu dziennikarką - tłumaczy.

Torańska zdradza też, że lubi wywiady w czasie których jej rozmówca stara się prowadzić z nią grę. Tak było m.in. w czasie rozmów jakie przeprowadziła z ówczesnym rzecznikiem rządu Jerzym Urbanem. - Było fantastycznie, ponieważ widziałam, co myśli, kiedy ze mną rozmawiał. „Boże, jak ona w ogóle jest w stanie pracować?". Nawet do mnie powiedział: „Gdybym ja tak pracował, tobym na życie nie zarobił". Bo ja pozwalam ludziom mówić i widocznie coś takiego bezradnego jest we mnie, że on aż chciał mi pomóc. Że nie radzę sobie z tą materią, no tak, durna po prostu, jak ona mogła tych „Onych” napisać, jak to w ogóle się działo – widziałam to w jego oczach - wspomina Torańska.

Cały wywiad Piotra Najsztuba z Teresą Torańską można przeczytać w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost".