Sewerynowi już kilkakrotnie proponowano objęcie rodzimych scen, m.in. Starego Teatru w Krakowie i stołecznego Teatru Narodowego. Za każdym razem odmawiał, tłumacząc się obowiązkami w Comédie Française. Propozycja dotycząca Teatru Polskiego przyszła w odpowiednim momencie, akurat gdy stwierdził, że „ma więcej do zaproponowania, niż Komedia Francuska chciałaby od niego". Plany aktor ma ambitne. Do końca 2011 r. na deskach Polskiego zobaczymy jedenaście nowych tytułów, od Becketta przez Szekspira po musical „My Fair Lady”. – Marzę, abyśmy zapełnili widownię i wiem, że to nie będzie proste – mówi Seweryn. – Wierzę jednak, że jeśli nasze zadania wypełnimy porządnie i widz poczuje, że ten teatr jest miejscem poważnego, eleganckiego wykonywania pracy, to tak się stanie – dodaje.
- Odkąd pamiętam, do Polskiego się nie chodziło – mówi Agnieszka Holland. – Andrzej podjął się bardzo trudnego zadania. Chce robić teatr klasyczny, nawiązujący do tradycji, z drugiej strony pragnie otworzyć go na szerszą publiczność, ale i na środowisko oraz na krytykę. Ma zamiar stworzyć miejsce, w którym będą się spotykały różne generacje, które będzie promieniowało artystycznie, społecznie i politycznie - mówi reżyserka.
Czy aktorowi się uda? O misji Andrzeja Seweryna czytaj w najnowszym "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku.