Problem w tym, że autentyczni Ślązacy strasznie się „opcją niemiecką" nakręcili. Działaczka PiS z Katowic łapie się za głowę i teatralnym szeptem informuje: ponoć niefortunne zdanie podsunął prezesowi jeden z jego śląskich współpracowników. Zgroza. I co z tego, że działacze od wielu dni tłumaczą na prawo i lewo, iż zdanie prezesa miało dotyczyć separatystów? Nawet ci, którzy do tej pory na RAŚ patrzyli podejrzliwie, poczuli się jak żubr ugryziony w siedzenie. Na złość PiS w spisie powszechnym będą deklarować narodowość śląską.
– Kwiatów prezesowi PiS nie wyślę, jednak zasługi doceniam – szydzi Jerzy Gorzelik, lider RAŚ. – Narodowość śląską zadeklarują nawet ci, którzy nie mieli takiego zamiaru.
Narodowość śląska nie istnieje. Nie uznają jej polskie władze i międzynarodowe trybunały. Mimo to w poprzednim spisie w 2002 r. przyznało się do niej ponad 170 tys. mieszkańców. Dziś Gorzelik liczy na pół miliona „spisanych" Ślązaków. Gdy rozmawiamy, z uśmiechem wskazuje wypowiedź Kaczyńskiego jako motywację tych deklaracji. „Hanysy" pokażą teraz „gorolom", kto mieszka na Śląsku. Wyniki spisu w czerwcu.
Cały tekst Wojciech Cieśli o Śląsku, autonomii i liderze RAŚ Jerzym Gorzeliku już w poniedziałkowym "Wprost"
Komentarze